Fujifilm X-H2 – KRÓL APS-C!

Testowanie sprzętu fotograficznego zaczyna być coraz trudniejsze. Dlaczego? Dlatego, że aparaty są coraz lepsze! Kolejne modele zdają się udowadniać, że zawsze może być lepiej. Już nie ma różnić skrajnych. Słowa „zły” czy „dobry” zastępowane są przez „doskonały”, świetny”, „najlepszy”! Z drugiej strony to niesamowicie piękne, że każdy kolejny model jest coraz doskonalszy i granice poszczególnych formatów przenoszone są na nowe poziomy obrazowania. Nie tak dawno zachwycił nas model Panasonic, który oferuje bardzo zaawansowane opcje wideo i jako bardziej kamera filmowa niż aparat wzbudził nasz niekłamany zachwyt. Tym razem aparat bardziej znany, który pozwoliliśmy sobie odkryć na nowo. Nasze testy nie mają przypominać innych, w których z benedyktyńską cierpliwością zamieszcza się tabelki danych technicznych…

Nasze testy mają w sposób skrócony wskazywać plusy i minusy konstrukcji. Uwypuklać te cechy, które w danym aparacie są dla nas ważne. Te cechy, które dla czytelnika mogą stanowić powód do wzięcia danej konstrukcji pod uwagę i umieszczenie na liście zakupowej. Przed nami test aparatu, który burzy tezę o słabości formatu APS-C. Ten model tak bardzo wykracza poza możliwości APS-C, że może stanowić problem w percepcji o odróżnianiu zdjęć z pełnej klatki i formatu APS-C. Fujifilm nieco „po cichu” wskoczyła na nowy poziom rozwoju swoich aparatów X, implementując zabójczą wręcz rozdzielczość 40 mln pikseli do miniaturowej matrycy APS-C. Taki ruch zmienił zasady gry! Zdecydowanie! Do tego stopnia, że, mimo że siedzimy w fotografii, nie słyszeliśmy wielkich peanów na część tej konstrukcji. Nie wiemy dlaczego? Jeśli APS-C może być naprawdę użytecznym formatem profesjonalnym. Jeśli APS-C ma mieć swego króla, to właśnie model Fujifilm X-H2 nim jest. To Król APS-C!

Na wstępie zastanówmy się tylko nad ograniczeniami formatu APS-C. Ograniczeniami, których nie widzą pasjonujący się tym formatem użytkownicy. Nie mając skali porównawczej, cieszą się przenośnym, miniaturowym systemem, który w wykonaniu Fujifilm może dodatkowo pochwalić się wyjątkową ergonomią i projektowaniem w taki sposób, aby łatwo uzyskiwać piękne fotografie mając przy tym wpływ na warunki ekspozycji. Dobre obiektywy, dobrze zbudowane korpusy tylko… No właśnie! Mały rozmiar matrycy. To, czego brakuje wszystkim tym, którzy przechodzą na formaty wyższe to rozdzielczość. Ostrość detali, która w APS-C łatwo ulega degradacji, może wręcz uniemożliwiać uzyskiwanie dużych powiększeń. APS-C ma jeszcze jeden aspekt wyjątkowo chwalony przez użytkowników. Większą głębię ostrości i mniejszą plastykę co ułatwia pracę, ponieważ łatwiej umieścić w obszarze ostrości interesujące nas elementy. Oniryczne obrazy nie są domeną tego formatu. Efemeryczna głębia ostrości jest wręcz nie do uzyskania, dlatego obrazy z tego formatu są często postrzegane jako ostrzejsze. Łatwiej także o superteleobiektywi. Ogniskowa się wydłuża, co sprawia, że fotografowie sportowi czy przyrody, bardzo często korzystają z tego formatu. To wielka zaleta APS-C.

Z jednej strony większa głębia, z drugiej mniejsza szczegółowość. Coś za coś. No właśnie nie w tym przypadku. Wysoka rozdzielczość nowej matrycy sprawiła, że większa głębia ostrości łączy się z bardzo wysoką szczegółowością. Obrazy z tego aparatu APS-C są trudne do odróżnienia od zdjęć wykonywanych pełną klatką. To narzędzie idealne dla reportażystów i streetowców, fotografów przyrodniczych i sportowych, a także idealna kamera dla podróżników. Mały korpus, bardzo ergonomicznie skonstruowany i dający obrazy bardzo wysokiej jakości.

Fujifilm w swych akcjach promocyjnych jest zdawkowe i lakoniczne. Opowiada przy tym modelu o jakości niespotykanej dotąd w formacie APS-C. Opowiada, a powinno krzyczeć. Przekonaliśmy się, że aparat serwuje niebezpiecznie wysoką jakość zdjęć i przekazaliśmy go do recenzji naszemu redaktorowi naczelnemu, który słynie z purystycznej dbałości o jakość. Zapoznajmy się z jego opinią.

Jak sami zauważyliście, Maciej Taichman entuzjastycznie odniósł się do jakości obrazka z tego sprzętu. Piekło zamarzło, ponieważ od kilku lat Maciej konsekwentnie stara się nie zauważać formatu APS-C, który w jego oczach nie jest godny zainteresowania profesjonalisty. Tu robi wyjątek! My też.

Stonowana (chociaż zawsze mająca tendencję do zimnej) kolorystyka aparatów Fujifilm daje eleganckie obrazy, za co kochamy serię GFX. Tu nie tracimy ostrości i szczegółowości. W Fujifilm X-H2 obrazy są nadal subtelne barwnie, ale bardzo szczegółowe. Jeśli używamy do tego wyrafinowanej optyki, mogą być bardzo eleganckie i profesjonalne. Zakres pracy migawki elektronicznej mieści się w przedziale od 30 sekund do 1/180 000 s. Tak to nie pomyłka! Synchronizacja błysku 1/250 s.

Budowa aparatu to ewolucyjne odejście od tego, co proponowały inne modele X. Większy grip, obudowa wizjera kształtowana na podobieństwo modelu GFX 100s/50sII i górny wyświetlacz to główne zmiany. Mamy tu ekran odchylany w bok, przycisk trybu wyświetlania w wizjerze, dedykowany przycisk balansu bieli i rozsądnie zaprojektowane pokrętło sterujące. Aparat działa szybko i sprawnie. Procesor nie powoduje zwolnienia tempa pracy z aparatem bez względu na to, czego od niego oczekujemy. Szybkie zdjęcia seryjne osiągalne są z migawką elektroniczną w zakresie do ok. 20 kl/s ((crop1,29) a z migawką mechaniczną 15 klatek na sekundę. Ponadto w korpusie znajdziemy wszystko, do czego przyzwyczaiły nas zaawansowane konstrukcje Fujifilm. Wspomaganie zakresu dynamicznego, Bracketing naświetlania, trybów filmu, balansu bieli, a nawet funkcję Pixel Shift Multi Shot! Sprawnie działający AF wydaje się nie pracować, tak bardzo cicho działają szkła Fujifilm. Testowaliśmy ten aparat z obiektywem Fujinon 1.4 23 i byliśmy zachwyceni tym, co udaje się osiągnąć ze sprawdzonych 425 punktów AF działających jako pomiar kontrast i fazy i ich analizy przez nowy procesor. 

Wykrywanie oczu oraz wykrywane obiektów zadziwia. Dedykowanie tego sprzętu fotografom zwierząt i sportowym wręcz się narzuca skoro mamy rozpoznawanie sylwetki ptasiej czy innego zwierzęcia. Jest fenomenalnie, ponieważ aparat posiada nawet tak rzadkie dzisiaj gniazdo synchronizacyjne flesza. Wizjer jest jak na APS-C wręcz wzorowy, bo obraz wyświetla się w rozdzielczości 5,76 miliona punktów. Ekran dotykowy, wiele trybów symulacji filmów, pomiarów światła, korekcji ekspozycji, a nawet wbudowane filtry specjalne czynią z tego aparatu wyjątkowe narzędzie. Zapis możliwy jest na kartach SD V90 i CFexpress, bo takie właśnie dwa sloty znajdziecie w aparacie. Najważniejsze jest jednak to, że nawet na karcie SD możemy nagrywać materiał filmowy 8K w kontenerze MOV – Apple Pro Ress HQ z zapisem dźwięku liniowego PCM 24bit/48kHz. Maksymalny parametr zapisu to 8K (16:9) 7680×4320 w 29,97 klatkach na sekundę w standardzie Intra i z bitrate 720 Mb na sekundę przy zapisie 4:2:2. Zaznaczyć należy, że kodek Apple ProRes jest zapisywalny jedynie na karcie CFexpress typu B, a jakość bitrate nie jest wybieralna.

Ponieważ aparat Fujifilm X-H2 ma prawie wszystko, czego może potrzebować zaawansowany użytkownik, świetnie nadaje się jako kamera ogólnego przeznaczenia dla profesjonalnej pracy. Jakość zdjęć nawet tylko w .jpeg jest bardzo wysoka. Nie wiedzieliśmy, że takim zdaniami będziemy podsumowywać test kamery APS-C. Musieliśmy jednak skapitulować! X-H2 to bardzo wyrafinowana konstrukcja – jakby miniaturowy GFX 100 – który realizuje świetne zdjęcia i materiały video – w tym te w 8k z bitrate w Apple ProRess HQ przekraczającym 3500 Mb/s! Świetna propozycja na wejście w profesjonalną fotografię na APS-C. Świetny start dla tych, którzy chcą poświęcić się video. Niezastąpiona propozycja dla posiadaczy systemu X z matrycami o mniejszej rozdzielczości. W obrębie systemu X to wielki skok jakościowy generowanego obrazu!