Profesjonalna praca z plikami graficznymi, bez względu na to, czy są to pliki video czy zdjęcia, zawsze wymaga dużej ilości miejsca na dyskach. Im bardziej profesjonalne pliki tworzymy, tym szybciej będziemy odczuwać braki w tym zakresie.
Nie jest to jednak tylko problem samego przechowywania plików archiwalnych. Ten można rozwiązać poprzez magazynowanie na dużych dyskach talerzowych, które są relatywnie tanie i nie muszą być wpięte w pracujący system.
Problem leży w tym, że tworząc duży projekt z wymagających plików, łatwo przekraczamy 1TB danych i tylko od stopnia komplikacji projektu, ilości plików i ich rodzaju zależeć będzie, jak bardzo przekroczymy taką objętość. Jeżeli uważasz drogi czytelniku, że to przesada, to dobrze. Problem Ciebie nie dotyczy. Pracujesz nad małą ilością plików lub nad małymi plikami. Jeśli zapisujesz video w RAW lub masz aparat średnioformatowy, zmierzysz się z tym problemem bardzo szybko.
Rozwiązania, które podpowiada rynek, ten popularny, nie zawsze są dobre. Serwery NAS nie za bardzo nadają się do pracy z plikami. Duże dyski talerzowe nie zapewniają odpowiedniej prędkości transferów. Szybkie dyski SSD mogą przechowywać np. Cały projekt i pozwalać na błyskawiczny dostęp, ale ich ilość zależeć będzie bezpośrednio od ilości szybkich złączy, które oferuje komputer.
Tu właśnie leży największy problem konstrukcji nowoczesnych komputerów. 2-3 max 4 gniazda standardy USB-4 lub Thunderbolt 4 to absolutne maximum. Transfery oferowane przez takie złącza to nawet 40 Gb/s! Jeśli mamy szybkie dyski SSD – komfort pracy rośnie. Tak, tylko jeśli na kilku dyskach chcemy przechowywać dane, a do tego na którymś z dysków umieszczamy katalog Lightrooma, to nagle okazuje się problemem deficyt szybkich połączeń. Jeśli mamy stacjonarny komputer PC, to zawsze możemy dołożyć kolejną kartę rozszerzeń, ale i tu jesteśmy ograniczeni możliwościami samej płyty głównej. Jeżeli zaś posiadamy komputer Apple, to problem może być jeszcze poważniejszy. Jakiś czas temy Apple zaczęło ograniczać różnorodność portów, skupiając się na złączu USB-C zgodnym z Thunderbolt. Jednak to dodatkowe przejściówki miały nam zapewnić, podłączenie monitora, internetu itd. Niestety małe, zasilane z gniazda USB-C huby nie radzą sobie z szybkim transferem. Są zawodne i o ile można korzystać z nich na przykład podczas podróży, to już praca stacjonarna może stać się udręką.
Na szczęście komputery współczesne oferują szybkie standardy transmisji i to takie, które umożliwiają pracę szeregowo wpiętych urządzeń bez traty prędkości. Ba! Standard Thunderbolt pozwala przesyłać poprzez jeden kabel wiele sygnałów takich jak video, audio, transfer plików, internet z zasilaniem włącznie! Czyż to nie wspaniałe? Nawet posiadając MacBooka Air M1, który posiada tylko dwa złącza Thunderbolt, możemy pokusić się o budowę sprawnie działającego stanowiska roboczego.
Musimy zaopatrzyć się w sprawną stację dokującą, obsługującą standard Thunderbolt. Urządzenia tego typu pojawiły się po premierze pierwszych komputerów Apple, pozbawionych innych złączy. Rynek zareagował szybko. W naszej redakcji system pracuje właśnie w oparciu o huby Thunderbolt, które „zbierają” w sobie różne sygnały, które następnie, wraz z inteligentnym zasilaniem przesyłają do komputera tylko po dwóch kablach Thunderbolt. Internet, sygnał HDMI na monitor, audio (z instalowaną kartą muzyczną), czytnik kart SD, złącza USB-a, USB-C i Thunderbolt – to wszystko umożliwia wygodną pracę. Każdy komputer ma kilka dysków SSD podpiętych na stałe, umożliwiających szybką pracę z projektami.
Obecnie komputer to maszyna do obróbki, a nie do przechowywania danych. Pamięć montowana na płytach głównych, na stałe, kosztuje krocie! Stacje dokujące czy huby Thunderbolt załatwiają problem. Dotychczasowe rozwiązania mają jednak sporą wadę. Poza samą stacją dokującą otrzymujemy także duży zasilacz sieciowy, który zasilany jest grubym kablem sieciowym. Takie rozwiązania pochłaniają miejsce obok stanowiska pracy.
Odpowiedzią na ten problem, a jednocześnie dowodem na to, że producenci wspaniale potrafią wypełniać rynkowe luki, jest stacja dokująca OWC Thunderbolt Go Dock. Od poprzednich rozwiązań różni się zasilaczem wbudowanym w urządzenie. Nie mamy już do czynienia z dodatkowym zasilaczem!!!! W przypadku naszej pracy redakcyjnej mocno odczuliśmy słabość tego rozwiązania podczas profesjonalnych wyjazdów. Dwa razy więcej miejsca (na hub i zasilacz), konieczność wożenia ze sobą kabla sieciowego i ryzyko, że czegoś się zapomni. To spore minusy.
OWC Thunderbolt Go Dock, to rozwiązanie idealne, ponieważ pozwala na podpięcie dwóch dysków Thunderbolt bez strat prędkości, dysku USB-C z pr∂kością 10 Mb/s i trzech złączy USB-A. Do tego otrzymujemy możliwość wysłania sygnału video w standardzie HDMI 2.1, czyli 60Hz/8K. Wyjście audio przez mini jack! Internet stacjonarny i czytnik kart SD, dopełniają kompletu złączy. Dodatkowo to właśnie przez jeden kabel Thunderbolt, poza tymi wszystkim sygnałami, płynie do komputera ładowanie z mocą 90W!
Zdecydowaliśmy się na zamianę 2-letnich hubów na to rozwiązanie bez zasilacza. Jest to znacznie wygodniejsze. W naszym przypadku korzystamy jeszcze z dalszego rozgałęzienia systemu Thunderbolt, w którym do każdego ze złączy Thunderbolt umieszczonych w OWC Go Dock mamy podpięte Huby OWC Thunderbolt 4 Hub 3x! To daje system 6 dysków Thunderbolt na jednym złączu Thunderbolt komputera!
W praktyce nawet korzystając z komputera przenośnego czy np. iPada Pro, możemy stworzyć w pełni profesjonalne środowisko pracy. Korzystając z dużych wyświetlaczy, jesteśmy pewni, że uzyskujemy absolutnie topową wydajność opartą o przenośne modele MacBook Air, MacBook Pro, Mac Studio czy Mac Mini. Urządzenie uruchamia się po włączeniu zasialania z listwy zasilającej. Jest ukryte pod biurkiem i nie trzeba nic uruchamiać na samym urządzeniu. Dyski pojawiają się w systemu automatycznie – od razu i nie notujemy spadków prędkości na żadnym z używanych standardów dysków. Każdy pracuje z prędkością, jaką daje jego typ i złącze. To właśnie szybkie dyski Thunderbolt pokazują, jak może przebiegać praca z najcięższym nawet projektem, dla którego szybkie dyski USB-C o prędkości 1000 Mb/s okazały się ociężale. Praca i dostęp do danych są tak szybkie, jakbyśmy dane mieli zapisane na dysku NVMe komputera. Takie rozwiązanie trudno przecenić! W naszej redakcji już nikt nie narzeka na brak połączeń czy szybkość transferu danych. Teraz dodatkowo bez uciążliwego zasilacza.