Więcej Hasselblada 907X w naszych rękach?

Firma Hasselblad wypuszczając na rynek model 907X, wyraźnie skoncentrowana była na dualizmie tej konstrukcji. Aparat, jako typowy bezlusterkowiec z system auto fokus posiadł tradycyjny wygląd serii V. Chrom i skóropodobna okładzina oraz co ważniejsze obrys dopasowany do korpusów analogowych Hasselblada produkowanych od 1956 roku. Dualizm opiera się właśnie na możliwości zastosowania tylnej ścianki modelu 907 jako „cyfrowego magazynka” dla starszych, analogowych konstrukcji. Wielu posiadaczy starych modeli z radością powitało taki krok. Wielu zafascynował – podobnie jak i mnie – sam wygląd i o dziwo – ergonomia tego modelu, który z jasnym, odchylanym ekranem stanowi potężne narzędzie do pracy w średnim formacie. Decyzja o zakupie 907 zdecydowanie zapada na linii estetyki i nostalgii. Nie ma nic wspólnego z fascynacją techniką czy nowoczesnością, chociaż technika jest na najwyższym poziomie, bo identyczna, jak w modelu X1D II. M modelem 907 fotografujemy z wielkim wczuciem i daje to fotografowanie wiele radości. Osoby, które zdecydowały się na zakup tego najpiękniejszego obecnie Hasselblada, z całą pewnością nie żałują, ale… No właśnie! Pomimo tego, że elektronika aparatów 907X i X1D II jest identyczna, w modelu 907 brakuje pewnych funkcjonalności. Na przykład nie jest dostępny tryb pracy z automatyką, pomiarem punktowym i pamięcią ekspozycji. Zwyczajnie nie ma potrzebnych przycisków, które są w X1D II.

Firma Hasselblad zorientowała się w tym braku i doposażyła korpus w możliwość dopięcia uchwytu bocznego. Kwota 3500 zł, którą trzeba wydać na to akcesorium, nie jest mała, ale pozwala zupełnie inaczej pracować z korpusem. Docenią to zwłaszcza ci, którzy pracują „z ręki”. Można by pomyśleć, że ten dodatek nie jest obowiązkowy. Jednak po zapoznaniu się z jakością wykonania, funkcjonalnością i ergonomią stwierdzamy, że nabycie grupa pozwala wnieść fotografowanie modelem 907X na jeszcze wyższy poziom. Cztery dodatkowe przyciski funkcyjne, którym można przypisać różne funkcje, dwa koła sterujące – przednie i tylne oraz coś, czego nie ma nawet model X1D II, czyli joystick sterujący polem wyboru punktu ostrości. Już można pracować „dziewięćsetsiódemką” w każdym trybie z łatwością. Aparat leży w dłoni znakomicie i co ważne pewnie.

Uchwyt wykonany jest bardzo precyzyjnie z metalu. Rękojeść to chrom i skóra oraz tworzywo a łącznik pomiędzy korpusem a tripem wykonany jest z metalu. Całość jest bardzo sztywna, między innymi za sprawą solidnego mocowania. Poza śrubą dociskową mamy tu jeszcze trzpień blokujący, który zabezpiecza system przed przekręceniem. Po odkręceniu grupa całość tworzy wygodny do trzymania monolit.

Podsumowując – może nie musimy mieć od razu celownika przeziernikowego mocowanego na górze korpusu, ale uchwyt boczny to świetne uzupełnienie modelu 907X. To nowe życie dla tego korpusu, nowe zastosowania i mocno przemyślana funkcjonalność.