Voigtlander Ultron 75 mm F/1.9 w średnim formacie.

Umówmy się na mały eksperyment. Na potrzeby niniejszego artykułu udawajmy, że Ultron 75 mm F/1.9 to obiektyw stworzony z myślą o średnim formacie. Przyjmijmy, że nie jest to konstrukcja tele dla formatu małoobrazkowego. Zwłaszcza dla aparatu Leica M. Mocowanie niech nas nie zwiedzie. Przez przejściówkę, może być to obiektyw stosowany na każdym korpusie bezusterkowym. To jak? Zaczynamy?

Obiektyw Voigtlander Ultron ma na matrycy Małego Średniego Formatu ogniskową 59,5 mm. Jest więc sześćdziesiątką. To nieco ciaśniejszy standard. Jak wiemy taki kąt widzenia ma swoich zwolenników. Dało się to już zauważyć w historii fotografii, że wielu twórców skłaniało się ku ogniskowym dłuższym niż 50 mm – wybierając, swego czasu bardzo popularną ogniskową 56 mm. Inna grupa kochała szerokie standardy 40 czy 45 mm. (To wszystko oczywiście dane dla małego obrazka). Ci, którzy wolą sytuować obiekt w otoczeniu wybierają krótsze 50 mm. Ci, którzy wolą separować obiekt od rzeczywistości i skupiać na nim uwagę, sięgają chętnie po dłuższy standard.

Ultron 75 mm w formacie średnim ma cechy wydłużonego delikatnie standardu. Jako taki, me naturalną tendencję do separowania planów. Główny obiekt zawsze jest tu pokazany jako bohater ujęcia. Do tego przyczynia się także inna cecha – rewelacyjna jak na średni format jasność. F/1.9 to całkiem przyzwoity wynik. Jasne, że w systemie GFX, mamy obiektyw 80 mm o świetle F/1.7, w systemie Hasselblad 80 mm F/1.9 ale…. Osiemdziesiątki te, różni się znacznie od Ultrona. Różnią się bardzo – obrazowaniem.

To dwa zupełnie różne typy obiektywów. Fujinon i Hasselblad to profesjonalne szkła portretowe, oddające rzeczywistość w sposób bardzo ugrzeczniony, precyzyjny, profesjonalny. Małe winietowanie, aksamitne rozmycia, duża ostrość – mamy tu wszystkie cechy perfekcyjnych szkieł. Ta perfekcja to nie jest przypadek. Oba obiektywy są bardzo nowoczesne pod względem budowy optycznej. Ultron tymczasem jest obiektywem zbudowanym w oparciu o bardzo klasyczny projekt, gwarantujący dosyć znaczny wpływ obiektywu na wygląd obrazu. Mamy więc tu do czynienia z lookiem wręcz klasycznym. Obraz jest analogowy w charakterze, chociaż nowoczesny w parametrach. Wysoka rozdzielczość i mikrokontrast spokojnie obsługują rozdzielczości matryc 100 megapikselowych! Dlatego obiektyw ten obok Skopara 90 mm znajduje tyle uznania wśród użytkowników korpusów Leica M 11 Monochrom i M 11. Za tę jakość odpowiadają aż trzy soczewki o ultraniskiej dyspersji. Jest świetnie jeśli chodzi o jakość.

Ostrość jest, ale rozmycia? O tak! Te są bardzo interesujące. Mała głębia sprawia, że otrzymujemy na średnim formacie bardzo interesujące połączenie cech. Normalną perspektywę z minimalną głębią i bardzo (naprawdę bardzo) plastycznymi rozmyciami. Rozmyciami nie nudnymi, tylko zaskakującymi – podobnie jak ma to miejsce w kinowych szkłach anamorficznych. Za tą cechę odpowiada 12 listkowy mechanizm przysłony. Rozmycia nie są takie jak w Noktonach czy właśnie w osiemdziesiątkach natywnych. Nie są w pełni aksamitne (przeć co często bezosobowe i nudne). Są interesujące.

Ostatnia cecha tu to, że obiektyw jest miniaturką, która tylko na korpusie Hasselblad 907X wygląda w miarę normalnie. Na GFX 100, z którym był u nas testowany, wygląda jak obiektyw lupowy ale,,, niech Was nie zwiedzie jego wygląd. Jest to świetny obiektyw, którym rewalacyjnie się ostrzy i który daje bardzo ciekawe rezultaty. Szczerze? Znacznie lepiej wypada on na średnim formacie niż na korpusach małoobrazkowych. To jednak nasza opinia. Redakcyjna. Bardzo interesująca propozycja dla kreacyjnych twórców.

Fotografie zrealizowane aparatem GFX 100.