Color-Skopar 21 mm bez względu na światło i wersję to zawsze obiektyw łączący doskonałość optyczną i super ostrość z absurdalnymi i przeczącymi prawom fizyki rozmiarami. To naprawdę mały obiektyw! Mały, nawet w kategorii małych obiektywów. Zeiss Loxia 21 mm jest gigantem w zestawieniu z tym szkiełeczkiem. „Szkiełeczkiem”, które trzeba poznać i zrozumieć. Dopiero wówczas długość korpusu obiektywu wynosząca 29,95 mm nas nie zdziwi. Średnica maksymalna w najszerszym miejscu to 52 mm. Średnica mocowania filtra to 39 mm. Waga – 180g ! Jasność f/3,5, kąt widzenia 91,2 stopnie. Budowa optyczna to 9 soczewek w 8 grupach, w tym jedna o anormalnej dyspersji i jedna soczewka asferyczna. W ty maleńkim obiektywie udało się zainstalować zegarmistrzowsko wykończoną 10 listkową przysłonę. Obiektyw ostrzy od 50 cm.
Stop. To tyle opisu, który mógłby się nie pojawić, ponieważ obiektyw nie różni się niczym od poprzedniej konstrukcji. Identyczny przekrój optyczny, wymiary i kształt. Jedyne co dodano to to, że obiektyw zyskał w wersji II inny wygląd zewnętrzny. Zamiast jubilerskiej wersji I, gdzie mamy matową czerń przeplataną pierścieniami z głębokim frezowaniem i śrubkę na pierścieniu ostrości, która pełni rolę dźwigni, mamy tu do czynienia z korpusem malowanym czarną farbą lub srebrnym wykończeniem surowego aluminium. Dodatkiem jest Lejkowska dźwignia na palec ułatwiająca ostrzenie. Ten obiektyw jest zdecydowanie bardziej klasyczny niż wersja Vintage.
Jest bardziej praktyczny i bardziej nowoczesny, zwłaszcza w wersji srebrnej, satynowej – bo tak ją trzeba byłoby opisać. Voigtlander konsekwentnie tworzy dwie równoległe linie miniaturowych obiektywów. Dozuje je nam z wyczuciem – chyba po to tylko abyśmy nie zwariowali ze szczęścia mając do dyspozycji tyle wersji wykończeniowych. Czyż to jednak nie przesada? Zdecydowanie tak! Ważny jest obraz a nie to jak obiektyw wygląda – czyż nie? Otóż nie do końca – bo mowa przecież o obiektywach dla wytrawnych znawców. Obiektywach dla ludzi, którzy wiedzą czego chcą i czego potrzebują do swych miniaturowych korpusików Sony, Canon R, Nikon Z, Leica M czy nawet Fujifilm X. Na końcu obraz też jest ważny. No a ten w Skoparach 21 mm zawsze był przyostry… Czy tu jest inaczej?No nie. Też jest bardzo ostro… Po co więc te wywody?
Otóż jest inaczej! Czy macie swoją ulubioną winnicę, z której raczycie się trunkiem z różnych roczników. Wino, które znacie potrafi odkryć przed Wami niuanse innego rocznika. To pojawi się bardziej wyczuwalna nuta rozpalonej słońcem ziemi, to znowu wyraźnie – w innym roczniku – błysną akcenty darni czy owoców leśnych. Nie w oczywisty sposób. Smak będzie podobny. Wypełniony podobnym zestawem aromatów, a jednak różnicę poczuje się od razu. No, może nie od razu, ale jak spróbuje się raz jeszcze nowego rocznika.
Z tą wersją Skopana miałem podobnie. Było ostro od brzegu do brzegu ale… Było inaczej. Nie potrafiłem tego określić. Nazwać. Coś mi nie pasowało. Znając jednak dziwne posunięcia inżynierów Cosiny, postanowiłem wybadać o co chodzi. Przekrój obiektywu jest taki sam jak na przykład ostatniej testowanej przeze mnie wersji z mocowaniem Sony E czy jubilerskiej wersji Vintage. A jednak Obraz jest… Ostrzejszy inaczej. Jakby podniesiono minimalnie zdolność rozdzielczą i zmniejszono nieco winietę. Nieco. A jednak w sposób wyczuwalny.
Założyłem to szkło na korpus, który musiał mi niczym narzędzie pomiarowe pokazać – czarno na białym o co chodzi. Tak moi drodzy! Zapiąłem ten miniaturowy, skondensowany w masie obiektywie na korpus GFX 100s. Od razu pomyślałem o okrągłym kole winiety, spadkach ostrości i zafarbach. Wiedziałem, że będą ale wiedziałem też, że zobaczę je szerzej. Poza kadrem pełnoklatkowym. Miałem nadzieję, ze to pomorze mi doszukać się niuansów. Ku mojemu zaskoczeniu obraz obiektywu, który na matrycy średnioformatowej dał ogniskową 16 mm, sięgnął od brzegu do brzegu. Wydawało mi się to niemożliwe!. Jak z tak maleńkich soczeweczek wygenerować obraz kryjący powierzchnię większą od pełnej klatki? Oczywiście winieta w rogu pozostała. Jednak kadry w formacie 24×56 czyli zbliżone do panoramicznego X-Pana wyszły wybornie! Cóż to była za zabawa. Zrobiłem troszkę kadrów w trybie 35 mm ale były one tożsame z tym co dał mi wcześniej Sony. Różnicę pokazał średni format. Musicie zrozumieć jednak, że nie chcę pokazywać tego obiektywu jako alternatywy dla średniego formatu. Tak dobrze nie jest! To zestawienie pokazało mi jednak jak dobry jest to obiektyw. Ostrość, kontrast, mikrokontrast, kontrola dystorsji są fenomenalne. Gorsze niż w obiektywie Nokton f/1,4 21 mm ale i tak świetne. Obraz w tym panoramicznym kadrze wydał mi się szlachetny. Dlaczego? Dlatego, ze winieta stała się efektem optycznym. Obraz nie był taki jak z natywnego obiektywu 21 mm w Hasselu czy 23 mm w systemie GFX. Nie jest to obraz tak beznamiętnie ostry. Ten obiektyw tworzy swoje wizje szerokiej perspektywy w średnim formacie, co przy tak małych rozmiarach jest cudem. W pełnej klatce to istna perfekcja o lelkowskim ciągle, gdzieś w tele obecnym obrazowaniu. Zrobiłem dochodzenie i już wiem o co chodzi.
Po analizie pogody w danym roku można dojść do tego jakie czynniki wpłynęły na zmianę charakteru naszego ulubionego wina. Długie, wyjątków upalne lato potrafi wydobyć z ziemi więcej jej charakteru. Tutaj zaś zmieniono budowę optyczną. Nie zmieniono jej ogólnie. Mamy tu trzecią generację Skopara 21 mm. Czyli 9 soczewek w 8 grupach. Dalej jedna jest o ultra niskiej dyspersji a druga asferyczna. Przekrój jest identyczny! A jednak zamieniono soczewki o anormalnej dyspersji. W wersji dla Sony E mamy tu przedostatnią soczewkę o anormalnej dyspersji. Teraz jest to soczewka przedostatnia. Mamy więc tu do czynienia z typowym poprawianiem doskonałego.
Udało się to podobnie jak w takim obiektywie jak Nokton 1,2 35 pomiędzy wersją II i III. Można? Można! Jednak pamiętajcie, że jeśli macie starszą wersję (ale też o świetle f/3,5), macie taką samą jakość. Jeśli nie macie tak małego szkła 21 mm, to powinniście może pomyśleć o tym maleństwie, które stanęło na poziomie Loxia 21 mm, która do tej pory zawsze była o około 10-15% lepsza jakościowo. Teraz jest to może 10%. Jest lepiej w ostrości, lepiej w winietowaniu. Jest LEPIEJ!
Pozwólcie, że jako zdjęcia testowe pokażę Wam tylko kadry ze 102 mega pikselowe matrycy GFX`a. Przytnijcie sobie kadry z boku aby uzyskać proporcje kadru pełnoklatkowego i zobaczycie jak daleko poza nim zaczyna spadać jakość.
Color-Skopar 21 mm bez względu na światło i wersję to zawsze obiektyw łączący doskonałość optyczną i super ostrość z absurdalnymi i przeczącymi prawom fizyki rozmiarami. To naprawdę mały obiektyw! Mały, nawet w kategorii małych obiektywów. Zeiss Loxia 21 mm jest gigantem w zestawieniu z tym szkiełeczkiem. „Szkiełeczkiem”, które trzeba poznać i zrozumieć. Dopiero wówczas długość korpusu obiektywu wynosząca 29,95 mm nas nie zdziwi. Średnica maksymalna w najszerszym miejscu to 52 mm. Średnica mocowania filtra to 39 mm. Waga – 180g ! Jasność f/3,5, kąt widzenia 91,2 stopnie. Budowa optyczna to 9 soczewek w 8 grupach, w tym jedna o anormalnej dyspersji i jedna soczewka asferyczna. W ty maleńkim obiektywie udało się zainstalować zegarmistrzowsko wykończoną 10 listkową przysłonę. Obiektyw ostrzy od 50 cm.
Stop. To tyle opisu, który mógłby się nie pojawić, ponieważ obiektyw nie różni się niczym od poprzedniej konstrukcji. Identyczny przekrój optyczny, wymiary i kształt. Jedyne co dodano to to, że obiektyw zyskał w wersji II inny wygląd zewnętrzny. Zamiast jubilerskiej wersji I, gdzie mamy matową czerń przeplataną pierścieniami z głębokim frezowaniem i śrubkę na pierścieniu ostrości, która pełni rolę dźwigni, mamy tu do czynienia z korpusem malowanym czarną farbą lub srebrnym wykończeniem surowego aluminium. Dodatkiem jest Lejkowska dźwignia na palec ułatwiająca ostrzenie. Ten obiektyw jest zdecydowanie bardziej klasyczny niż wersja Vintage.
Jest bardziej praktyczny i bardziej nowoczesny, zwłaszcza w wersji srebrnej, satynowej – bo tak ją trzeba byłoby opisać. Voigtlander konsekwentnie tworzy dwie równoległe linie miniaturowych obiektywów. Dozuje je nam z wyczuciem – chyba po to tylko abyśmy nie zwariowali ze szczęścia, mając do dyspozycji tyle wersji wykończeniowych. Czyż to jednak nie przesada? Zdecydowanie tak! Ważny jest obraz, a nie to jak obiektyw wygląda – czyż nie? Otóż nie do końca – bo mowa przecież o obiektywach dla wytrawnych znawców. Obiektywach dla ludzi, którzy wiedzą, czego chcą i czego potrzebują do swych miniaturowych korpusików Sony, Canon R, Nikon Z, Leica M czy nawet Fujifilm X. Na końcu obraz też jest ważny. No a ten w Skoparach 21 mm zawsze był przyostry… Czy tu jest inaczej?No nie. Też jest bardzo ostro… Po co więc te wywody?
Otóż jest inaczej! Czy macie swoją ulubioną winnicę, z której raczycie się trunkiem z różnych roczników. Wino, które znacie potrafi, odkryć przed Wami niuanse innego rocznika. To pojawi się bardziej wyczuwalna nuta rozpalonej słońcem ziemi, to znowu wyraźnie – w innym roczniku – błysną akcenty darni czy owoców leśnych. Nie w oczywisty sposób. Smak będzie podobny. Wypełniony podobnym zestawem aromatów, a jednak różnicę poczuje się od razu. No, może nie od razu, ale jak spróbuje się raz jeszcze nowego rocznika.
Z tą wersją Skopana miałem podobnie. Było ostro od brzegu do brzegu, ale… Było inaczej. Nie potrafiłem tego określić. Nazwać. Coś mi nie pasowało. Znając jednak dziwne posunięcia inżynierów Cosiny, postanowiłem wybadać, o co chodzi. Przekrój obiektywu jest taki sam jak na przykład ostatniej testowanej przeze mnie wersji z mocowaniem Sony E czy jubilerskiej wersji Vintage. A jednak Obraz jest… Ostrzejszy inaczej. Jakby podniesiono minimalnie zdolność rozdzielczą i zmniejszono nieco winietę. Nieco. A jednak w sposób wyczuwalny.
Założyłem to szkło na korpus, który musiał mi niczym narzędzie pomiarowe pokazać – czarno na białym, o co chodzi. Tak moi drodzy! Zapiąłem ten miniaturowy, skondensowany w masie obiektywie na korpus GFX 100s. Od razu pomyślałem o okrągłym kole winiety, spadkach ostrości i zafarbach. Wiedziałem, że będą ale wiedziałem też, że zobaczę je szerzej. Poza kadrem pełnoklatkowym. Miałem nadzieję, ze to pomorze mi doszukać się niuansów. Ku mojemu zaskoczeniu obraz obiektywu, który na matrycy średnioformatowej dał ogniskową 16 mm, sięgnął od brzegu do brzegu. Wydawało mi się to niemożliwe!. Jak z tak maleńkich soczeweczek wygenerować obraz kryjący powierzchnię większą od pełnej klatki? Oczywiście winieta w rogu pozostała. Jednak kadry w formacie 24×56 czyli zbliżone do panoramicznego X-Pana wyszły wybornie! Cóż to była za zabawa. Zrobiłem troszkę kadrów w trybie 35 mm, ale były one tożsame z tym, co dał mi wcześniej Sony. Różnicę pokazał średni format. Musicie zrozumieć jednak, że nie chcę pokazywać tego obiektywu jako alternatywy dla średniego formatu. Tak dobrze nie jest! To zestawienie pokazało mi jednak, jak dobry jest to obiektyw. Ostrość, kontrast, mikrokontrast, kontrola dystorsji są fenomenalne. Gorsze niż w obiektywie Nokton f/1,4 21 mm, ale i tak świetne. Obraz w tym panoramicznym kadrze wydał mi się szlachetny. Dlaczego? Dlatego, że winieta stała się efektem optycznym. Obraz nie był taki jak z natywnego obiektywu 21 mm w Hasselu czy 23 mm w systemie GFX. Nie jest to obraz tak beznamiętnie ostry. Ten obiektyw tworzy swoje wizje szerokiej perspektywy w średnim formacie, co przy tak małych rozmiarach jest cudem. W pełnej klatce, to istna perfekcja o lejkowskim ciągle, gdzieś w tle obecnym obrazowaniu. Zrobiłem dochodzenie i już wiem, o co chodzi.
Po analizie pogody w danym roku można dojść do tego, jakie czynniki wpłynęły na zmianę charakteru naszego ulubionego wina. Długie, wyjątkowo upalne lato, potrafi wydobyć z ziemi więcej jej charakteru. Tutaj zaś zmieniono budowę optyczną. Nie zmieniono jej ogólnie. Mamy tu trzecią generację Skopara 21 mm. Czyli 9 soczewek w 8 grupach. Dalej jedna jest o ultra niskiej dyspersji, a jedna asferyczna. Przekrój jest identyczny! A jednak zamieniono soczewki o anormalnej dyspersji. W wersji dla Sony E mamy tu przedostatnią soczewkę o anormalnej dyspersji. Teraz jest to soczewka przed, przed-ostatnia, czyli była 2 od końca (przed sferyczną) a teraz jest to 3 od końca. Mamy więc tu do czynienia z typowym poprawianiem doskonałego.
Udało się to podobnie jak w takim obiektywie jak Nokton 1,2 35 pomiędzy wersją II i III. Można? Można! Jednak pamiętajcie, że jeśli macie starszą wersję (ale też o świetle f/3,5), macie taką samą jakość. Jeśli nie macie tak małego szkła 21 mm, to powinniście może pomyśleć o tym maleństwie, które stanęło na poziomie Loxia 21 mm, która do tej pory zawsze była o około 10-15% lepsza jakościowo. Teraz jest to może 10%. Jest lepiej w ostrości, lepiej w winietowaniu. Jest LEPIEJ!
Pozwólcie, że jako zdjęcia testowe pokażę Wam tylko kadry ze 102 mega pikselowe matrycy GFX’a. Przytnijcie sobie kadry z boku, aby uzyskać proporcje kadru pełnoklatkowego i zobaczycie, jak daleko poza nim zaczyna spadać jakość.