Obiektyw apochromatyczny zawsze oferuje podwyższoną ostrość i szczegółowość obrazu. Zaawansowani użytkownicy szukają takich konstrukcji, aby zwiększyć swoje fotograficzne możliwości rejestracji obrazu. Skupienie wszystkich składowych widma w jednej płaszczyźnie skutkuje uzyskiwaniem bardzo klarownego obrazu o wyjątkowym mikrokontraście. To jasne. Niejasne są inne kwestie związane z wprowadzeniem na rynek tego obiektywu. Po pierwsze – dlaczego zdecydowano się na zaprojektowanie nowego obiektywu APO o ogniskowej 50 mm, skoro mamy już APO Lanthara 50 mm? Po drugie – dlaczego zdecydowano się na ciemniejszą konstrukcję o świetle APO Lanthar F3.5 50 mm? Po trzecie – i chyba najważniejsze – dlaczego obiektyw zyskał archaiczny wygląd nawiązujący do konstrukcji z pierwszej połowy XX wieku? Wbrew pozorom odpowiedzi na te pytania wcale nie są trudne. Z pewnością jednak są zaskakujące! Zapraszamy do lektury.
APO Lanthar 3.5 50 mm to obiektyw wyjątkowy. Zaprojektowany w dwóch wersjach i czterech rodzajach wykończenia. Wszystkie wersje mają mocowanie Leica M… I już ten fakt mówi wszystko o tym obiektywie. Skonstruowany został w odpowiedzi na zapotrzebowanie fanów korpusów z Solms. Tak moi drodzy! Możemy go stosować na każdym korpusie bezusterkowym, który może mieć podpiętą przejściówkę na bagnet M, ale jego kształt i rodzaje wykończenia dedykowane są przede wszystkim do klasycznych, by nie użyć słowa – archaicznych pod względem dizajnu korpusów M. Korpusów, które możemy nabywać w różnym wykończeniu kolorystycznym. Mamy więc czarny błyszczący lakier, czarne matowe wykończenie i wykończenie srebrne. Ten obiektyw można nabywać w różnych wykończeniach, ale należy uwzględnić różnicę w budowie mechanicznej.
Typ I – to model z formą najbardziej archaiczną, nawiązującą do konstrukcji składanych, które Leica miała już w swym portfolio od początku istnienia.
W ramach tej wersji mamy jednak dwie wersja kolorystyczne i materiałowe. Srebrno-czarna to wersja zbudowana z mosiądzu o wadze 245 g. Druga wersja archaicznego dizajnu to nowoczesne oksydowane matowo czarne aluminium z wagą 150 g. Typ I oferuje ostrzenie do 45 cm.
Typ II – Klasyczny ale zdecydowanie nowocześniejszy dizajn sięgający początków drugiej połowy XX wieku, ale konsekwentnie używany do tej pory w obiektywach przeznaczonych do systemu M.
W ramach tej wersji mamy znowu dwa wykończenia i dwie wersje materiałowe. Wersja srebrna, to model z mosiądzu o wadze 250 g. Wersja czarna, lakierowana na czarno to wersja aluminiowa o wadze 175 g. Typ II oferuje ostrzenie do 35 cm.
Obiektyw zbudowany jest z wielką precyzją i jego użytkowanie (bez względu na wersję) jest swoistym doznaniem, które pozwala zrozumieć znaczenie słów: gładki, aksamitny, jedwabisty w odniesieniu do konstrukcji mechanicznej.
Pierścień ostrości porusza się bardzo precyzyjnie, informując delikatnym oporem w miejscu, w którym przekraczamy minimalny dystans ostrzenia dalmierzem aparatu Leica M (70 cm).
Wersja Typ II ma dodatkowe bolce poprawiające uchwyt w trakcie montowania na korpusie. Ich zastosowanie jest koniecznością, ponieważ ostrzący pierścień porusza tak naprawdę całym tubusem i uzyskanie oporu wymaganego do zatrzaśnięcia bagnetu byłoby trudne.
Każdy obiektyw posiada wkręcaną dedykowaną, metalową osłonę przeciwsłoneczną i metalowy dekielek w kolorze czarnym.
Obiektyw zbudowany jest w niesamowity sposób. Całość układu optycznego mieści się w przedniej części obiektywu – mniej więcej od jego połowy. Zaglądając więc do wnętrza od tyłu, widzimy soczewki w głębi. To nie przeszkodziło konstruktorom umieścić tam maleńkich soczewek (F3.5) w ilości 8 sztuk, połączonych w 6 grup. Cztery z tych soczewek to soczewki o anormalnej dyspersji. Każdy zestaw soczewek zespolonych ma jedną taką soczewkę i zapewne drugą z innego gatunku szkła (cron/flint). Soczewka pierwsza i ostania korygują układ, wsparty 10 listowym mechanizmem przysłony. Obiektywy w Typie I wyposażone zostały w gwint 34 mm (sic!) w Typ II mamy już bardziej popularny gwint 39 mm.
Skąd w ogóle pomysł na tak ciemną pięćdziesiątkę? Tu dziwna dla wielu informacja. Obiektyw jest archaiczny w swym wyglądzie, ponieważ kierowany jest do purystów ceniących w swoich aparatach M. ostrzenie dalmierzowi. Dla nich jasność (ciemność) obiektywu nie ma znaczenia z dwóch powodów. Po pierwsze wizjer zawsze jest jednakowo jasny, po drugie im większa przysłona, tym większa gwarancja ostrego zdjęcia. Co ważniejsze obiektyw powinien być mały, aby nie przesłaniał narożnika wizjera celownika dalmierzowego. Ten APO Lanthar F3.5 50 mm dokładnie takim obiektywem jest i to właśnie przesądza o tym, że może stać się bardzo popularnym obiektywem dla posiadaczy korpusów M. Zwłaszcza dla tych, którzy cenią sobie wierny historycznie dizajn aparatów systemu M. Zwłaszcza zaś tych, którzy zdecydowali się na najnowsze korpusy z serii M11. Dlaczego?
Dlatego, że obiektyw dysponuje niesamowitą wręcz jakością i ostrością. Mikrokontrast sięga poziomów znanych z innych APO Lantharów! Kto zna te obiektywy, wie, że jest to absolutny światowy top w kategorii ostrość. Mamy wrażenie jednak, że jest lepiej… W jakim aspekcie? Winietowanie jest mniejsze niż w innych APO Lantharach, ponieważ tak naprawdę, to pierwszy APO Lanthar, który kryje matrycę średnioformatową (33×44 mm). To także pierwszy APO Lanthar, który ma (tak nam się wydaje, ponieważ producent o tym nie wspomina) nowe rodzaje powłok przeciwodblaskowych, które jeszcze bardziej redukują spadki kontrastu w ujęciach pod światło. Tak naprawdę obiektyw ten buduje obrazy o dużej dojrzałości i pomimo słabej jasności, potrafi ładnie separować plany, dając eleganckie rozmycia o nieco kinowym charakterze. Za to odpowiada właśnie 10- lamelkowa przysłona.
Innych wad nie da się doszukać, ponieważ w APO Lantharze F3.5 50 mm nie znajdziemy np. dystorsji. Jeżeli dołożymy do tego zespołu cech bardzo (naprawdę bardzo) wysoką ostrość, otrzymujemy standard, który wyglądając dobrze na korpusie M, może wreszcie zastąpić Summicrony i Summarity, które na 60 megapikselowych korpusach Leica M, zdecydowanie już sobie nie radzą. Nie trzeba odkładać potężnych funduszy na APO Summicrona, mając do dyspozycji takie szkło.
Oczywiście obiektyw ten możemy zastosować do każdego bezlusterkowca. W naszym teście można zobaczyć fotografie wykonane aparatem Sony A7RV, który wypożyczyliśmy z wypożyczalni Fotoforma. Jednak to użytkownicy aparatów Leica M, znajdą w tym obiektywie rozwiązanie dla taniej (relatywnie, bo kosztującej ok. 3000 zł) pięćdziesiątki, która dobrze i wygodnie używać się będzie z celownikiem dalmierzowym. Warto dodać, że jest to najtańszy APO Lanthar na rynku z ceną o około 1500 zł niższą od innych APO Lantharów. Działa dobrze na każdym bezlusterkowcu takim jak Sony, Nikon, Panasonic, Leica SL, M, Canon i każdym korpusie, który ma możliwość używania przejściówki na bagnet M. Jest to wspaniała możliwość zapoznania się z optyką APO – chromatyczną!