Voigtlaender Nokton 75 mm f/1,5- Magiczne szkło na wysokorozdzielczych matrycach

Ten obiektyw ma premierę za sobą i na rynku jest dostępny już od 2019 roku. Zastąpił obiektyw serii Classic o świetle f/1,8 i zrobił to w wielkim stylu. Po klasycznym w pełni rozumienia tego słowa Heliarze 75 mm przygotowano obiektyw, którego brakowało. Jak zwykle jednak zamysł projektowy okazał się znacznie poważniejszy i dojrzalszy, niż można było oczekiwać.

Na kanale naszego redaktora naczelnego – nowy film. Tym razem o Noktonie 75 mm f/1,5. Nokton w akcji z korpusami GFX, Hasselblad i Sony A7RIV. Po zobaczeniu filmu możecie powrócić do zdjęć poniżej. Publikujemy tam fotografie zrobione korpusem Sony A7RIV i Hasselbladem X1D II.

To nie próba wdrożenia na rynek kolejnego szkła o ogniskowej 75 mm, która jest najciekawszą ogniskową (według mnie) w zakresie krótkiego tele. Znacznie lepszą niż 65 mm zaproponowaną w APO Lantharze 65 mm f/2 i znacznie lepszą niż 80 czy 85 mm tak lansowane w świecie lustrzanek. Ta ostatnia bywa zbyt długą ogniskową. Po klasycznym w pełni rozumienia tego słowa Heliarze 75 mm przygotowano obiektyw, którego brakowało. Jak zwykle jednak zamysł projektowy okazał się znacznie poważniejszy i dojrzalszy niż można było się spodziewać. To po prostu uniwersalne szkło wysokiej jakości rekomendowane do każdego zastosowania, gdzie potrzebować będziemy krótkiego tele.

W praktyce te 75 mm w zupełności zamyka system złożony z ciągu Noktonów 21 mm f/1,4 – 35 mm f/1,2 – 40 mm f/1,2 i 50 mm f/1,2. Tak. Teraz już wiem. Obiektyw ten jest niesamowitym obiektywem portretowym. Nie tak bezwzględnie mikrokontrastowym, jak APO Lanthar, ale idealnie ostrym. W tej ostrości, na otwartej przysłonie potrafią pokazać się w celowniku zmiękczenia, jakby ujawniającej się nieśmiało aberracji chromatycznej w postaci szczątkowych „duszków” – na przykład na rzęsach modela. Jeśli jednak dobrze wyostrzymy obraz lub leciutko przymkniemy przysłonę do f/1,55 ;-), tych niedoskonałości na gotowej fotografii już nie zobaczymy. Ostrzenie jest trudne, ponieważ głębia ostrości jest nikła i musimy na to uważać. Jeśli jednak ktoś z Was fotografował na przykład takim klasykiem jak Canon 85 mm f/1,2 L, ten niech wie, że tu ostrość jest znacznie wyższa. Klasa rozmyć też. Aberracja mniejsza. No i ta wielkość! Trzykrotnie mniejsze cacuszko i taki obraz? Można? Można! To nie próba wdrożenia na rynek kolejnego szkła o ogniskowej 75 mm, która jest najciekawszą ogniskową (według mnie) w zakresie krótkiego tele. Znacznie lepszą niż 65 mm zaproponowaną w APO Lantharze 65 mm f/2 i znacznie lepszą niż 80 czy 85 mm tak lansowane w świecie lustrzanek. Ta ostatnia bywa zbyt długą ogniskową.

W portrecie spisuje się doskonale, ponieważ 12 listkowa przysłona separuje główny obiekt od tła w sposób tak płynny, że Wasi modele, nie bedą przed Wami uciekać! Ten obiektyw zdecydowanie „upiększa” naszych modeli. Dodaje zmysłowości bez utraty szczegółów, które już nie mają tego szorstkiego, bezwzględnego, technicznego mikrokontrastu znanego z APO Lanthara. Rozmycie tła jest „Noktonowe”, czyli bardzo płynne. Oczywiście jak przystało na najdłuższego z Noktonów, stopień rozmycia jest też największy. Optycy tworzący obiektywy portretowe na ogół optymalizują je do pracy w zakresie 1 – 3 metry. Co dzieje się dalej nie jest ważne. To jedna z cech wyróżniających tego Noktona. On, pracuje świetnie w zakresie 0,7 metra do nieskończoności.

Nokton 75 mm f/1,5 oferuje pokrycie znacznie większego pola obrazowego. Oczywiście na otwartej przysłonie obraz im dalej od brzegu tym mniej ostry i ciemniejszy, ale…. Na pełnej klatce dlatego jest idealnie i nie widać, w jakim stopniu obraz winietuje poza jej obszarem. Natomiast dalej winietowanie jest większe. Plastyka jeszcze większa, a obraz staje się magiczny. To winietowanie nie softwarowe tylko optyczne. Znawcy wiedzą, jaka jest różnica. To klasa sama w sobie. Ściemnienie idące w parze z powiększającą się degradacją obrazu. Oczywiście na w pełni otwartej przysłonie. Po przymknięciu cała magia znika, a wszystko się wyrównuje. Na większym polu obrazowym pojawia się zjawisko „świecenia” w środku kadru, które tworzy aurę tajemniczości, zachowując ostrość w centrum na najwyższym poziomie. Na średnioformatowych korpusach ciągle pokazuje wysoką klasę i super ostrość. Na korpusach wysoko rozdzielczych takich jak Sony A7RIV także daje popis możliwości, informując nas, że jeszcze matryce nie dotarły do kresu możliwości optycznych tego obiektywu.

Na początku kilka zdjęć z Sony A7RIV.

Poniżej kilka zdjęć z korpusu Hasselblad X1D II – to samo miejsce, ten sam dzień, podobne kadry. Pamiętajcie to nie trop tylko pełne kadry!