To bardzo ważny tekst, z którego powinniśmy wszyscy wyciągać wnioski. Nie musicie lecieć od razu do sklepu i go kupować, ale mając korpus Sony A1/7/9 powinniście o nim pomyśleć i jeśli będzie okazja – przetestować. Dlaczego?
Dlatego, że APO Lanthar 65 mm f/2 firmy Voigtlaender (tak wiem – Cosina), to punkt odniesienia, dla jakichkolwiek porównań optyki, dla wysokorozdzieczych matryc systemu Sony A7. Tak. Po prostu. To ten obiektyw jest obecnie „najlepszy”. Tu mała dygresja. Wszystkie APO Lanthary (35, 50, 65, 110) oferują super jakość i niedającą się porównać do niczego ostrość. Jednak w przypadku „sześćdziesiątki piątki” mamy do czynienia z efektem uwypuklenia fotografowanego przedmiotu przez jego lekkie zbliżenie w stosunku do szkła 50 mm, więc efekt jest najbardziej widoczny. Przy szkle APO Lanthar 110 z kolei mała głębia ostrości pozbawia nas tak silnego wrażenia ostrości (chociaż ta oczywiście jest). Umiarkowana gniskowa wraz z funkcją Makro – sprawiają, że mamy obiektyw stworzony do pracy produktowej, reklamowej, ale równie świetnie radzący sobie w modzie, portrecie czy krajobrazie. Szybujące grupy soczewek dbają o wysoką rozdzielczość na wszystkich dystansach.
Ten obiektyw po wyjęciu z pudełka wzbudza szacunek, jest solidny jak wszystkie Voigtlaendery. Znacznie bardziej solidny niż produkowany w tej samej fabryce Zeiss Classic Planar 50 mm F/2 Macro. Ciężki – 625 g i dobrze zbudowany. Długość 91,3 mm, średnica 78 mm. Nie jest duży w zestawieniu ze szkłami Sony G, czy obiektywami do lustrzanek – to ta sama kategoria wielkościowa.
Ten obiektyw jest w redakcji MegaObraz od samego początku i używany jest bardzo często do zdjęć produktowych obok obiektywu Mamiya Sektor 80 mm f/4 Macro. W połączeniu z matrycami o wysokiej rozdzielczości serii Sony A7R ukazuje tak dużą ilość detali, że śmiało, można nazwać referencyjnym dla systemu Sony. Jeśli ktoś podpowie, że w systemie Sony jest obiektyw Macro 90 mm f/2,8 to proszę zrozumieć, że jakościowego porównania tych obiektywów po prostu nie wypada robić. Apochromat miażdży, zgniata, deklasuje to szkło nie tylko optycznie ale jeszcze pomaga przy fotografowaniu na zbliżeniach aksamitnym działaniem mechaniki z bardzo dużym kątem obrotu pierścienia ostrości.
Po zrobieniu zdjęć testowych, od razu wychodzi na jaw niesamowita, „przesadzona” ostrość. Ostrość, której nie znajdziemy w wyostrzanych programowo plikach. Ostrość optyczna bez śladów aberracji chromatycznej. Trudno to opisać, ale kiedyś na swym blogu, tak opisałem wrażenia z pierwszych chwil użytkowania.
„(…) przyszło otrzeźwienie. Zdjęcia „zryły” mi psyche. Bardzo poważnie. Jakość i ostrość były rewelacyjne. Nie wiem jak to opisać. Po prostu w testach trzeba powiększać obraz, aby zawyrokować czy ostrość jest, czy nie. Czy taka, jakiej oczekiwaliśmy, czy słabsza? Lepsza niż w obiektywie x, czy gorsza? Tych obrazów nie trzeba było powiększać. Pracuję na monitorze 30 calowym, więc obrazy i tak są duże, ale… Tych po prostu nie trzeba było powiększać. Kłuły w oczy ostrością. Wiem. Wiem, jak to opisać. Lubię, zawsze w końcowej obróbce nieco podciągnąć ostrość obrazu. W zdjęciach z APO Lanthara, w ogóle nie musiałem tego robić. Nawet nie pomyślałem, aby spróbować. Zdjęcia były… Za ostre? Nie spodziewałem, się, że tak kiedyś pomyślę. Ostre znaczy dobre. Nic nie może być „za ostre”, podobnie jak karabin snajperski, który nie może być zbyt celny. Im lepszy, tym lepiej. Z APO Lantharem tak właśnie było. Lepszy obraz niż z referencyjnego dla mnie Sonnara 55mm F/1,8 już powalał w kategorii – „ostrość”. Ostrość większa niż z Batisa 85 mm kłuła w oczy. To jednak nie wszystko. Nie zauważyłem dystorsji, ale to mnie nie dziwiło. Szkła makro mają to do siebie, że potrafią być bardzo dobrze skorygowane.
Ten obiektyw powalił mnie zupełnie brakiem aberracji chromatycznej. Zdarza się ona, nawet najlepszym obiektywom. Mają ją Sonnary 55 mm F/1,8 i 135 mm F/2 i stary F/1,8. Ma ją Summarit M 75 mm F/2,4. Ma ją Loxia 85 mm F/2,8. Mają ją prawie wszystkie obiektywy. To w końcu nie taka straszna wada, gdy jest jej tylko niewiele – jak ma to miejsce w dobrych obiektywach. Korekcja w programie do obróbki, na ogół wystarcza. Tylko czasami, przeszkadza. Na przykład, gdy po światło fotografujemy krzak z tysiącem maleńkich gałązek. Każdy obiektyw potrafi tu „przyklęknąć”. Włosy w portrecie pod światło? Tak właśnie – to kolejny przykład. Z tym trzeba żyć. Jednak, jak się okazało – nie zawsze. APO Lanthara, bardzo trudno zmusić do ukazania się aberracji chromatycznej. Szkła jest dużo. 10 soczewek w 8 grupach, w tym szkła specjalne z dodatkiem szlachetnych, promieniotwórczych i rzadkich pierwiastków (z całą pewnością Lantanu) wraz z soczewką obustronnie asferyczną, starają się o to, aby „APO” w nazwie nie było tylko chwytem marketingowym. 10 listków przysłony zapewnia dosyć dobry bokeh. Nie jest to hi-end rozmyć, ale to zależy od szczegółowości tła. Szczegółowe, przegadane tło potrafi być „średnie”, ale wystarczy zmienić proporcje pomiędzy tłem a obiektem, aby otrzymać aksamitną gładkość. Czasami nie mogłem uwierzyć w to, co widzę na zdjęciach. Wydawały mi się dziwne bez znanego zjawiska aberracji. Co było potem, wiecie z ostatniego postu. Porzuciłem ustalony do tej pory system oparty w całości na szkłach dwusystemowych z mocowaniem M, używanymi z adapterem na bagnet Sony E. W torbie z body Sony A7R pozostawiłem na stałe tylko dwa obiektywy. Voigtlander Nokton 35 mm F/1,2 Aspherical i APO Lanthar 65 mm F/2 Macro Aspherical. Przyszedł rychło sprawdzian dla tego zestawienia. Po pierwszych próbach wziąłem go ze sobą na poważną robotę. Praca w dużym studio nagraniowym z orkiestrą symfoniczną. Czarny horyzont telewizyjny i mocna światła żarowe, zawieszone na tyle nisko, że znajdowały się na granicach kadru. Poza ostrością i brakiem aberracji chromatycznej, ukazała się jeszcze jedna cecha tego szkła. Brak odblasków i wysoki kontrast w pracy pod światło lub z ostrymi źródłami światła w kadrze. Rewelacja! Takiego obiektywu na A7R jeszcze nie miałem. Nie obchodzi mnie jego wielkość. Wybaczam mu to bez problemów. To wspaniałe, krótkie tele lub wydłużony standard – jak kto woli. Obiektyw Makro. Wspaniała konstrukcja, która w parze z bardzo dobrą trzydziestką piątką czyni mega dopasowany zestaw. Nie chce mi się pisać więcej. Naprawdę.”
Tu należy dodać, że obecnie mamy obiektyw APO Lanthar 35 mm f/2, który powinien zastąpić w tej zgranej parze Noktona f/1,2. To doskonały duet, który oczaruje każdego posiadacza bezlusterkowca Sony. Jest tylko
Jeden problem, na który musicie zwrócić uwagę. Jeżeli kupicie takie szkła i zaczniecie nimi fotografować, to po krótkim czasie będziecie się wzdrygać, przed użyciem innych obiektywów. Wszystkie będą „popsute” i mdłe. To ryzyko obcowania z absolutnym hi-end’em.
“Polecam to szkło każdemu fanowi jakości. Każdemu, kto chce swoje fotografowane obiekty odseparować od tła i każdemu, kto chce zbliżać się do swych obiektów bardziej, niż na to pozwalają „zwykłe” obiektywy. To najostrzejszy i chyba ogólnie najlepszy obiektyw, jaki utworzył obraz na matrycy mojego Sony A7R. Jeśli więc brak AF, Wam nie przeszkadza (wszystkie inne dobrodziejstwa z EXIFEM, automatyką i wsparciem stabilizacji są), to powinniście zastanowić się nad tym, czy to obiektyw nie dla Was. Wielu z Was skreśla z listy zainteresowań szkła makro, myśląc, że ich posiadanie jest bez sensu, jeśli rzadko zbliżamy się do małych obiektów. To szkło jest obliczone na makro i tak jak szkło makro skonstruowane, ale pracuje wspaniale w całym zakresie ogniskowych. Niesamowite jak dobrze to robi!”