Obiektywy anamorficzne to tak naprawdę spadek po walce o popularność kin w czasach gdy na świecie (lata 50-te XX wieku), zaczęła znacznie popularyzować się telewizja. Kina musiały zaoferować obraz znacząco większy. Ograniczeniem zaś była powierzchnia klatki filmowej (zbliżona do formatu APS-C – oczywiście w dużym uogólnieniu). Aby rejestrować obraz szerszy o proporcjach boku 2,35:1 trzeba było przycinać klatkę filmową z góry i z dołu, wykorzystując optykę adekwatnie szerszą do tej planowanej w danej scenie. Takie sztuczne ścięcie jest używane najczęściej przez nas obecnie. Jeżeli chcemy zmieniać proporcje filmu, zwyczajnie ograniczamy format. Większa część matrycy (lub klatki filmowej) pozostaje niewykorzystana. Tymczasem co byłoby, jeśli wykorzystalibyśmy całą powierzchnię klatki filmu czy matrycy? To nie jest możliwe. No, chyba że, sięgnie się po obiektyw, który dzięki cylindrycznym, a nie sferycznym soczewkom, skompresuje obraz w sposób optyczny. Wymaga to albo odwrócenia procesu podczas projekcji w kinie i rzut na ekran przez odpowiedni obiektyw, również anamorficzny lub… No właśnie! Rozciągnięcie klatki cyfrowo bez zmniejszania wysokości, którą jest np. wysokość klatki. Ta pozostaje niezmienna. Zwiększamy klatkę i uzyskujemy znacznie większą rozdzielczość.
Taki pomysł został zaadoptowany z wizjerów czołgów z I wojny światowej, które oferowały 180 stopni panoramicznego widoku dla załogi prącego do przodu pojazdu. System wizjerów czołgowych Hypergonar cieszył się uznaniem i powrócił w roku 1927 i został wykorzystany w realizacji filmu w reżyserii Claude’a Autant-Lara Pour Construire un Feu. Eskalacja wykorzystania tej koncepcji nastąpiła w latach 50-tych. Potem pomysł stał się standardem kinowym, a optyka firmowana przez Panavision zaczęła święcić tryumfy. Dlatego właśnie obraz kinowy bardzo często kojarzony jest z filmowaniem optyką anamorficzną, która ma swe szczególne cechy.
Przede wszystkim obiektywy kinowe mają stosunek ogniskowej 2:1. Czyli obiektyw 70 mm to tak naprawdę 35 mm. 50 mm to 25 mm i tak dalej. Obrazowanie tych obiektywów cechuje się bardziej pionowymi rozmyciami i owalami rozmytych punktów świetlnych. Flara od mocno święcących obiektów znajdujących się w kadrze ma kolor niebieski i przyjmuje postać niebieskiej poziomej linii. Ten efekt jest bardzo ceniony i często naśladowany cyfrowo. Pionowych i owalnych rozmyć nie da się tak osiągnąć. Oczywiście anamorficzna optyka jest horrendalnie droga, ale…
Firma Sirui zaprezentowała kilka lat temu swego pierwszego anamorphica i tak to się zaczęło. Sirui Anamorphic 25 mm f/2,8 1:33 to świetny przykład optyki anamorficznej, która pozwala uzyskiwać kinowe efekty w niskobudżetowych produkcjach. Efekt tak się spodobał, że Sirui sprzedaje obecnie 4 ogniskowe. To cały system anamorficznych szkieł. Na zachodzie staje się coraz popularniejszy wśród zaawansowanych, ale pracujących w segmencie semipro twórców.
Cała seria tych obiektywów z różnym mocowaniem, obejmuje konstrukcje 24 f/2,8, 35mm f/1,8, 50 mm f/1,8 i 75 f/1,8 mm. Obiektywy przeznaczone są dla formatu APS-C i mniejszych z mocowaniami Sony E, Fuji X. M4/3. Obecnie cena jest bardzo atrakcyjna i z ponad 4400 zł została obniżona w promocji do 3592 zł.
Parametry obiektywu Sirui Anamorphic 25 mm f/2,8 1:33 prezentują się następująco:
Ogniskowa 24 mm. Światło f/2,8. Średnica filtra 72 mm. Waga 780 gram. Średnica 74 mm, długość 126,1 mm.
Poniżej prezentujemy film o tym obiektywie.