Fotografowanie kobiecego piękna

Tekst ten wnosi bardzo dużo do tego, jak należy zmienić swoje nastawienie w podejściu do trudnego tematu, jakim jest fotografowanie pięknych kobiet.

Przed laty, pewien dobry znajomy – fotoreporter bardzo poczytnego i wówczas prestiżowego dziennika – poprosił mnie, abym pokazał mu, jak robię zdjęcia modelkom. Był gotowy na wszystko. Nawet aby być asystentem podczas sesji. Początkowo pomyślałem, że zapewne chce sobie popatrzeć na ładne dziewczyny, ale rozbrajająca szczerość jego prośby, kazała mi się nad tym zastanowić. Wdaliśmy się w rozmowę i oto i co usłyszałem. On chyba dobrze (wg. mnie bardzo dobrze) robi zdjęcia reporterskie. Jest do tego stworzony. Jednak ma dziewczynę (to nie wada). Ładną! (tym lepiej) I co z tego? Kilka razy próbował zabrać ją w plener, aby zrobić ciekawe zdjęcia. I…. I niestety, nic z tego nie wyszło!!! Zastanawiał się nad tym i po prostu nie rozumie, dlaczego tak jest. Tymczasem moje zdjęcia (dzięki) są takie, jakie chciałby robić On, ale nie daje rady. Nie może tego zrozumieć, bo jego dziewczyna jest gotowa (dla niego) pozować, jak tylko sobie wymarzy. A modelki z moich fotografii to często osoby zupełnie nieznane. A jednak zdjęcia wychodzą dobrze! O co chodzi!?!?!?!?!?!?

Macie takie lub zbliżone dylematy? Pewnie tak – każdemu (każdej) z fotografujących, przyjdzie kiedyś ochota lub potrzeba wykonania zdjęć ładnej dziewczyny. Ba! Zapewne nie będzie to Claudia, Linda czy Naomi tylko Ewa, Kasia czy Magda – ale czy musimy stać na przegranej pozycji tylko dlatego, że na co dzień bardziej kręci nas subiektywny reportaż, fotografia przyrodnicza, krajobrazowa czy makro? Nie!

Predyspozycje psychiczne

Na wstępie jednak musimy sobie coś uświadomić. Nawet opanowanie podstawowej wiedzy o fotografowaniu, nie daje gwarancji uzyskania zadowalających wyników! Dlaczego? Dlatego, że barierą są nasze predyspozycje psychiczne. Każdy z nas jest inny. Każdy ma inne cechy osobowości i charakteru. Fotografia (to, co w niej robimy), jest tych cech wypadkową. Jedni uwielbiają się tułać po bezdrożach i wstawać wcześnie rano, aby zrobić bardzo dobre zdjęcia krajobrazowe. Inni zaczajeni pod maskującą siatką, śledzą rozkoszne gody cietrzewi na bagnach, nękani przez komary i niewygody. Jeszcze inni, rzucają się w wir wydarzeń, aby zrobić fotografie reporterskie, które wstrząsną naszym punktem widzenia. Są też tacy, którzy godzinami rozmyślać będą o kreacyjnej stronie fotografii i przygotowywać w studio martwe natury.

Tak po prostu jest. Tacy jesteśmy. Dobre zdjęcia powstają wówczas, gdy to, co robimy, robimy z pasją, przygotowaniem i zaangażowaniem. Jeśli czegoś nie czujemy – dajmy sobie spokój. Fotoreporter idzie fotografować manifestacje uliczne. Zainteresowany wydarzeniami na ulicy i utożsamiający się z pragnieniami tłumu (lub im zdecydowanie przeciwny), będzie starał się zrobić materiał dogłębnie pokazujący emocje. Zdjęcia będą udane. Miłośnik fauny, który o Perkozie Dwuczubym wie wszystko, zapewne przywiezie z pleneru piękne zdjęcia tego ptaka. Czy mnie by się te rzeczy udały? Nie! Wiem (teoretycznie), jak to zrobić, jakie parametry powinien mieć sprzęt itd. itp. Niestety nie znam zwyczajów Perkoza i nie wiedziałbym nawet, nad którym jeziorem go szukać i jak podejść, a w przypadku reportażu nie byłbym w stanie stanąć przed rozgoryczonym tłumem i przytykać szerokokątne szkło do na przykład wymachujących pięściami rozgoryczonych mężczyzn, którym władza odebrała godność, zmuszając do wściekłości i łez. Po prostu bym nie potrafił! Tak to już jest!

Ja poczekam, aż ktoś robiący dobre reportaże, opisze jakie podejście należy mieć, aby robić dobry reportaż. Jakie rozterki należy w sobie złamać, jaki sprzęt będzie najlepszy itd., a tymczasem opiszę jak najlepiej fotografować kobiece piękno. Oczywiście nie dogłębnie, bo musiałbym walnąć kilkuset stronicowe dzieło na ten temat. Pewnych rzeczy nie da się “przeskoczyć”, ale już uświadomienie sobie potencjalnych zagrożeń może wpłynąć na to, czy nam się uda, czy nie!

Pokochać mrówki

Na początek pewien truizm. Jak wynika z powyższych argumentów – nasz temat (motyw) musimy szanować, a najlepiej umiłować. Fotografujący mrówki zaakceptuje każdą cenę za lupowy obiektyw lub mieszek makro, aby jego temat wypadł jak najlepiej. Będzie znał zwyczaje mrówek i będzie chciał pokazać je, w sposób jak najbardziej atrakcyjny. Tak więc, umiłowanie tego, co się robi jest najważniejsze. Jednak to ma być poradnik, a więc ma rozwiązać inny dylemat – jak nie “czując” tematu zrealizować go jak najlepiej?

Wrażliwość

Po pierwsze nic nie robimy od razu i na “wariackich papierach”. Spokojnie! Mamy czas! Do takich zdjęć musimy się przygotować.

Poza sprzętem – o czym dalej – musimy przygotować naszą psychikę i wrażliwość! Tu od razu dodam, że na uprzywilejowanej pozycji są kobiety. One nie muszą się do niczego mentalnie przygotowywać. One po prostu mają to wyczucie w genach, więc ten problem ich nie dotyczy. To między innymi jest powodem, że bardzo dobre zdjęcia kobiet, robią same kobiety! Faceci mogą jedynie starać się zbliżyć do takiego poziomu. Jednak jest to niebywale trudne.

W tym miejscu – fotografujące Panie odsyłam do filiżanki herbaty lub lektury kobiecego miesięcznika, z którego dowiedzą się czegoś o najnowszych dietach lub życiu ulubionej medialnej postaci. To nie zgryźliwość. Drogie Panie – Wy to “coś”, o czym będę starał się teraz pisać, po prostu macie, więc dla Was to strata czasu. Lepiej więc poczytać co innego i delektować się smakiem herbaty!

Gwałt na psychice

Panowie! Tu mamy problem!

Aby dobrze robić zdjęcia typu glamour, beauty czy fashion – musimy zgwałcić naszą psychikę!!! Od razu zapomnijcie, kim jesteście! Wszystkie nasze standardy życiowe, przyzwyczajenia, logiczne spojrzenie na świat i jego fizyczne prawa – wyrzućcie do kosza! Fotografia kobiecego piękna – z całą głębią, jakie ono w sobie niesie – stanie przed nami otworem, dopiero po pokonaniu pewnej bariery. Bariery wrażliwości! Myślicie, że bredzę!?

Prosty test. Kiedy przyjdzie wam słuchać rozmowę dwóch Pań (koleżanka żony, siostra z przyjaciółką, dwie koleżanki itp.) – ile wytrzymujecie? Po jakim czasie staracie się wprowadzić interesujący was temat, lub jeśli to się nie uda, to po prostu szukacie ucieczki. Przychodzi do was znajoma para. On i Ona. Dyskutujecie, aż w końcu Panie zaczynają mówić o tym, co zjadł Piotruś, jaki super sposób na zmarszczki wyczytały w poradniku… Co wówczas robicie? Najpierw podejmujecie straceńczą próbę wciągnięcia pań w temat choć trochę bardziej przyjazny, a wg. Was całkowicie kobiecy, no i chyba na poziomie – w rodzaju: “- słyszeliście, że ostatnio naukowcy opracowali zupełnie odmienną metodę otrzymywania syntetycznej bawełny, która w materiałach na ubrania, jest jeszcze delikatniejsza niż to, co nosimy!?” Panie odpowiadają zdawkowo, nie widząc w tej wiadomości niczego dla siebie! Więc? Odchodzicie na bok lub dyskretnie zaczynacie rozmowę w męskim gronie na tematy naprawdę istotne (…znowu czeka mnie wymiana rozrządu, mam nowy telewizor – 8K – tak! – a jakiej firmy? – hmm no super, a jaką ma rozdzielczość ponad 8000 czy 8200?… Ile pali twoje auto? Co ostatnio dowiedzieliście się o szpiegowskich satelitach, ile megapikseli ma Twoja kamera…, kumpel kupił na targu staroci bagnet od Mausera z 1938 – no mówię ci – czad…. itd, itp). To zupełnie inne światy.

Jak się przełamać? I po co? Otóż nasz temat (kobiece piękno), musimy obdarzyć szacunkiem i podziwem. W przeciwnym razie nic z tego nie będzie. Nie fascynacją kobiecym ciałem (o co najłatwiej) – bo to nic trudnego – nasza fascynacja musi dotyczyć Kobiety jako istoty, jej odmienności, szacunku dla pewnych kobiecych “dziwactw”, jej odmiennej psychiki i nawet szacunku dla jej zupełnie innego postrzegania świata. Żaden macho (mówię tu o psychice, a nie udawanej postawie), nie wykona poprawnych zdjęć tego typu! Żaden męski szowinista nie będzie dobrze fotografował kobiet. Dlaczego? Dlatego, że kobiet po prostu nie szanuje. Mowa o szacunku płynącym z głębi jaźni, a nie o udawanej galanterii. Typowy mężczyzna, widzi w kobiecie obiekt pożądania. Wszystkie stereotypy zachowań fotografa wobec modelki dotyczą takich postaw. Tymczasem jest to postawa gwarantująca brak sukcesu! Po pierwsze ! Nie patrzymy na kobietę jako na ewentualną zdobycz!!! Mamy przed sobą, fotograficzne wyzwanie – sfotografować kobietę tak, aby wydawała się sobie piękna, tak aby była ukazana z jak najlepszej strony! To bardzo trudne zadanie. Jeśli się skoncentrujemy, mamy szansę. Jeśli będziemy w tle rozmyślać o bardziej niezwiązanych z tematem sprawach – nie osiągniemy wymaganego stopnia koncentracji. Dobrych fotografii nie zrobimy. Większość znanych mi facetów fotografów – nie radzi sobie z tematem! Zdjęcia są prymitywne, kiczowate, byle jakie!

Pamiętam irytującą sesję w wynajętym studio, gdy fotograf na co dzień “pykający” fotki mniej lub bardziej roznegliżowanym dziewczętom (tylko po to, aby osiągnąć z nimi wyższy stopień zażyłości….), dziwił się mojej ekipie (modelka pracująca na co dzień dla Diora i makijażystka rozmiłowana w pudrach i podkładach Chanel), że nie chcę przy makijażu karminowo czerwonej szminki (którą on posiada), bo (według niego), tylko taka dobrze wychodzi na zdjęciach! Tymczasem makijażystka pracowała nad twarzą modelki ponad godzinę, aby makijaż był delikatny i niezauważalny!!! I nie “zważył się” po kolejnej godzinie!

Stereotyp jest taki:

No dobra, ściągnij łaszki! No tak. Uśmiech! Pochyl się. Obróć bokiem! Poruszaj troszkę, może odwróć. Tak, te majteczki troszkę niżej.. No dobra teraz… A on z super zoomem na korpusie, błyskawicznie zapełnia kartę pamięci. Czy ma szansę na udane zdjęcia? Ma! Jedną na sto, nie więcej. Jeżeli dziewczyna jest a-psychiczna i ma do tego zacięcie aktorskie, powiązane z wielkim wdziękiem – coś się uda wybrać. Jeśli nie? Nic z tego!

Tak więc – nie patrzymy na nasz temat w sposób dwuznaczny! To jest najważniejsze. Mamy dla niego szacunek – to też jest ważne! Ale, jak go lepiej poznać i zrozumieć?

Kobieca psychika

Najlepiej poświęcić kilka godzin na zgłębienie fenomenu kobiecej psychiki. Oczywiście nie da się tego zrobić, bo tak naprawdę kobiety zrozumieć nie można, ale należy się starać osiągnąć jej pułap myślenia. W tym celu musimy zgromadzić przed sobą w wolny wieczór co najmniej tuzin (12) albo nawet kopę (60) kobiecych miesięczników. Kawa i inne wspomagacze mogą być konieczne. Nie można zasnąć ani rzucić kolejnym egzemplarzem o ścianę. Po prostu czytamy, przeglądamy! Pochylamy się zwłaszcza nad tymi materiałami, które w normalnej sytuacji od razu byśmy odrzucili (w stylu: co na tegoroczne lato? szorty czy rybaczki? Maseczka nawilżająca? Precz z brzuchem. Ranking najlepszych kremów do powiek… itp. Itd. Zagłębiamy się bardzo wnikliwie, nawet w tematy pozornie atrakcyjne (w rodzaju – On i Ona romans w pracy, jak zadowolić swojego partnera, o czym marzą w łóżku nasze żony itp.), skupiając się na kobiecym postrzeganiu poruszanych problemów.

Materiały pisane przez mężczyzn, w ogóle odrzucamy! Nie zwracamy też większej uwagi na stronę ilustracyjną. Co jakiś czas, gdy nachodzi nas zwątpienie, czytamy wytrwale, dalej przypominając sobie cel tego ćwiczenia. Musimy wykreować w sobie szacunek dla kobiecego świata, dla starań kobiet (to na ogół dla nas chcą być atrakcyjne – choć i dla siebie samych, co najmniej w tym samym stopniu), o swoje otoczenie i wygląd. Musimy pojąć ich wrodzoną łagodność (są wyjątki) i system wartości. Po tym pierwszym, wymagającym wielkiego samozaparcia ćwiczeniu, powinno być lepiej. Świat pantofli na wysokim obcasie, szminek, pomadek, odżywek, kolorowych łaszków, zawistnych spojrzeń, koloryzujących szamponów itd. powinien być nam bliższy (wiedza zawsze się przyda, gdy błyśniemy w towarzystwie uwagą, że push-up'y z wolna wychodzą z mody lub, że czarna sukienka zawsze będzie elegancka). Najważniejsze jest jednak to, że nasz światopogląd ulegnie rozmyciu, granice postrzegania staną się mniej klarowne, a nasza wiedza o świecie gwałtownie się poszerzy (nie zawsze we właściwych kierunkach). Odkryjecie wielobiegunowość wszechrzeczy – czyli to, co dla Pań jest naturalnym sposobem postrzegania.

Studia w przerwie

Tu Panie mogą powrócić wzmocnione herbatką. Tekst dla wszystkich. Teraz najlepiej kilka dni przerwy. Zapoznajemy się z zawartością paru numerów zachodnich pism kobiecych o modzie. Voque, Marie Claire, Amica, Elle itp. zwracamy uwagę, że mamy różne wydania – włoskie, brytyjskie, francuskie i inne – oglądamy wszystkie! Znowu co najmniej godzina nie nasza. Tu już oglądamy bardziej wytrwale. Skupiamy się na szczegółach fotografii, analizujemy oświetlenie i co najważniejsze, pozy modelek itp.

Wypatrujemy elementów, które nam się podobają (linia biodra, profil twarzy, dłonie, zbliżenie na oczy itp, itd). To ćwiczenie ma nas zapoznać z kobiecym ciałem jako zbiorem ciekawych i możliwych do wykorzystania – malowniczych elementów późniejszego obrazu. To nic, że Voque'owe sesje mają niewyobrażalne budżety, to nic, że pozują najlepsze modelki. W naszej modelce – Kasi, Zosi czy Elżbiecie znajdziemy te same elementy i już będziemy mogli coś stworzyć ciekawego. To nie jest małpowanie. Fotografia jest tak szczegółowa i tak dosłowna, że właściwie nie sposób skopiować dokładnie zdjęcia. Nam chodzi bardziej o pomysł na pokazanie czegoś ładnego, niż ślepe naśladownictwo. To oglądanie zachodnich pism ma sens, bo w naszych pismach oglądamy sesje kopiujące te z zachodnich magazynów (są wyjątki), ale z kilkumiesięcznym, a czasami kilkuletnim opóźnieniem. Lepiej więc, zapoznawać się z czymś aktualnym. Przy okazji mamy możliwość ocenić jak daleko jest nowoczesna fotografia mody. To pouczające. Po tym drugim ćwiczeniu, musimy sprawdzić, czy czegoś się nauczyliśmy.

Musimy wyrobić w sobie umiejętność postrzegania pięknej dziewczyny jako bryły. Jako pięknego przedmiotu. To konieczność. Absolutnie wyłączamy emocje. Jak to sprawdzić? Wychodzimy na ulicę i gdy zauważymy piękną kobietę, oceniamy czy oświetlenie jej twarzy w danym momencie jest dobrze dobrane. Czy nie ma cienia pod noskiem, czy na szyję nie pada cień? Czy może jej twarz wyglądałaby lepiej, z inaczej uczesanymi włosami? Wbrew pozorom, to bardzo wielka sztuka i na początku przychodzi bardzo topornie. Po kilku sesjach staje się czymś naturalnym.

Intensyfikacja działań

Podbudowa psychologiczna gotowa. Pora na intensyfikację działań. Wybieramy modelkę do naszych pierwszych sesji. Tak nie pomyliłem się. Sesji, ponieważ muszą być co najmniej dwie, a tak naprawdę to dopiero na trzeciej możemy być pewni, osiągnięcia w 100% zakładanych rezultatów. Najpierw, wybór dziewczyny. Jeżeli nasza dziewczyna, koleżanka, żona, sąsiadka (słowem, ktoś, kto nas dobrze zna), to piękny okaz kobiecej urody – mamy ułatwione zadanie. Jeśli nikogo takiego nie mamy pod ręką, pozostaje poszukiwanie. Musimy zdawać sobie sprawę, że idealne piękności, zdarzają się bardzo rzadko. Nawet wśród dużej grupy zawodowych modelek, znajdziemy różne dziewczyny. Ta absolutnie zgrabna, będzie miała ciut za duży nos. Ta o idealnej twarzy, za małe wcięcie w talii lub nieidealne nogi. Ta z ultra zgrabnymi nogami, będzie miała bardzo liche włosy itd. Nawet ta idealna, znajdzie w sobie kilka mankamentów. Tym się nie przejmujemy.

Skupiamy się na zgrabnej sylwetce (co uniezależnia nas od wzrostu – bardzo ważna uwaga). Dziewczyna bardzo zgrabna, może nie być wysoka, ale jeśli ma zgrabne nogi, to już jest super. Oczywiście jeśli ma 180 cm wzrostu tym lepiej. Wydłużone proporce ciała osób wysokich pomagają przy zdjęciach, ale tak naprawdę liczy się to tylko przy zdjęciach mody. Przy zdjęciach, gdzie uchwycić chcemy piękno, ma to drugorzędne znaczenie. Kolejnym elementem, na który zwracamy uwagę, są dłonie. Jeśli są zadbane, smukłe i delikatne, już możemy się cieszyć. Dlaczego dłonie? Otóż w tego typu zdjęciach bardzo szybko wyczerpuje się możliwości pozowania sylwetką. Przechodzimy do zbliżeń, a tu z kolei, dłonie stają się ważnym elementem dopowiadającym i pomagającym w komponowaniu całego kadru. Paznokcie najlepiej schludnie wykończone, ale nie pomalowane. Największym typem ingerencji może być tzw. francuski manicure. Nic więcej. Żadnych kolorów.

No i najbardziej dla nas ważny element. Twarz. Jeżeli twarz ma regularne rysy i żadna jej część nie przeważa – mamy to, co potrzeba, aby łatwo i bezboleśnie wejść do świata fotografowania pięknych kobiet. Jeżeli do tego widzimy wyraźnie zaakcentowane kości policzkowe, to…. Jesteśmy w domu!

Co najważniejsze jest w twarzy?

Zdecydowanie oczy.

Jeżeli są mądre (mają w sobie głębię), lub po prostu ładne o zbliżonym do migdału kształcie, możemy być pewni efektu. Jeżeli opatrzone są długimi rzęsami – jest jeszcze wspanialej. To na nie w obrazie, będziemy zwracali największą uwagę. Tak po prostu jest.

Potem usta. Im pełniejsze, tym lepiej, ale najważniejsza jest proporcja pomiędzy dolną i górną wargą. Jeżeli jej nie ma, będziemy musieli o tym pamiętać i odpowiednio korygować punkt widzenia kamery. To samo dotyczy nosa. Może on nie być idealny. Możemy nad nim zapanować odpowiednim oświetleniem i kątem fotografowania. To są już szczegóły. Kości policzkowe – fenomenalnie, jeśli są uwypuklone, z lekko zapadniętymi policzkami – światło ma co robić na takiej twarzy…

Praca koncepcyjna

Po wybraniu modelki i zaproponowaniu jej sesji, ustalamy termin. Mamy teraz czas na pracę koncepcyjną. To najważniejsza część przygotowań. Jeżeli teraz wymyślimy ciekawe ujęcia, wszystko pójdzie gładko. Na jednym z internetowych forów poświęconych fotografii znalazłem zażyłą dyskusję na temat jak uniknąć sztucznych, pozowanych ujęć. Odpowiedź sączyła się wolno z kolejnych zdań. Najlepiej pozwolić modelowi być sobą i powiedzieć, że ma robić co che, oby tylko często zmieniał pozycje. Otóż nie! Nie w tego typu fotografii. To może być dobre do sfotografowania rodziny na wakacjach, ale nie modelki podczas sesji typu glamour & beauty. Tu wszystko jest mniej lub bardziej wyreżyserowane. Widz wie o tym i nie chce od nas obiektywnej relacji z planu, bo to nie dokument. Chce ciekawych obrazów. Tak, więc, najpierw myślimy nad kadrami, jakie chcemy zrobić. Staramy się te pomysły notować. Potem sortujemy je w najbardziej, pod względem technicznym – logicznym ciągu. Mamy więc kadry przygotowane na sesję.

Dlaczego zwracam na to uwagę? Podczas sesji czeka nas korygowanie i panowanie nad tak wieloma czynnikami (ogniskowa, oświetlenie, czas, przysłona, stan makijażu, rekwizyty), że jeśli tego nie przemyślimy wcześniej, czeka nas katastrofa na planie zdjęciowym. Po prostu, nie zrobimy takich zdjęć, jak zakładaliśmy. Kolejnym problemem jest czas trwania sesji. Tu nie ma reguł, ale na ogół nie może to być mniej niż dwie godziny dla trzech ujęć. Najlepiej cztery. Może być nawet i osiem godzin, ale wówczas z przerwami na zmiany stylizacji, świateł i posiłek. Pozowanie to przyjemne, ale męczące zajęcie. Naprawdę! Każda dziewczyna po sesji może to potwierdzić. Oczywiście sesji na odpowiednim poziome, gdzie stawiane są przed nią różne wymagania (dziwne pozy, panowanie nad mimiką itp.). Jeżeli my odpowiednio się przygotujemy i ograniczymy przestoje marnowane na myślenie w stylu – co teraz robimy? Portret czy sylwetkę? Będzie dobrze. Modelka nie będzie się męczyć.

Jak układamy sesję? Pierwsza sesja to sesja, na której musimy zdobyć piękne ujęcia modelki. Żadnych ekstrawagancji, dziwnych pomysłów stylistycznych. Wszystko w kierunku portretu, choć szeroko rozumianego. Portret typu beauty, to nie zwykły portret, a raczej zbliżenie twarzy. Pierwsza sesja da nam dobre fotografie, które przekonają modelkę (lub nie – jeśli nam nie wyjdą, jak zakładaliśmy). Dlatego warto się postarać! Układamy kolejno zdjęcia w taki sposób, aby te, które wymagają dziwnych pozycji lub operowania mimiką były na końcu. Na początku sesji każda modelka jest nieco nienaturalna. Potem jest jej łatwiej zagrać odpowiednią rolę. Drugim kryterium sortowania zakładanych do realizacji ujęć, jest stan jej makijażu. Największe zbliżenia twarzy lub ujęcia o nienagannym stanie uczesania robimy na początku. Na przykład. Kolejno! Zbliżenie na twarz, fryzura w koku, włosy w kucyku, włosy rozpuszczone, ujęcie sylwetki, zdjęcie dynamiczne, włosy zmoczone. Nie można najpierw planować ujęcia o wyrafinowanej mimice i ze zniszczonym makijażem, a potem wystylizowanej elegancji. Wszelkie poprawki makijażu (poza pudrowaniem) zostawiają ślad na twarzy modelki. Po drugie, do każdego ujęcia planujemy dobór ubrań i jeśli trzeba odpowiednich rekwizytów. Wszystko musi być pod ręką.

Najważniejsza gwiazda

W praktyce najlepiej zacząć sesję rano (około 9 00). Modelka musi być wyspana i wypoczęta. Na sesji to Ona jest najważniejsza. Ona jest gwiazdą, więc i jej samopoczucie jest najważniejsze. Pamiętajmy o zapewnieniu jej komfortu przy przebieraniu, toalecie i zapewnieniu napojów oraz w przypadku długiej sesji, małego, ale jednak posiłku. Przygotowani z oświetleniem i lokalizacją czekamy. Szkoda na to czasu potem. Po przyjściu modelki, makijaż. Jeśli nasza modelka potrafi zrobić go dobrze, nie ma przeszkód, aby zrobiła go sama! Trudniejsze ujęcia wymagające nienagannego make-up’u, muszą być zrobione starannie przez makijażystkę (często lepiej, aby była to osoba niewyszkolona w tym zakresie – np. koleżanka – ponieważ szkoły makijażu uczą manier niezbyt przydatnych w fotografii – chociaż ostatnio to się zmienia). Włosy albo tylko umyte i niespinane w drodze zbyt mocno, aby się nie elektryzowały, a potem tylko uczesanie lub wcześniej wizyta u fryzjera i modelowanie (warto by włosy były idealne!).

Pierwsze zdjęcia

Możemy przystąpić do pierwszych zdjęć.

Bardzo ważna zasada w pracy ze “świeżymi” modelkami. Szacunek. Przed każdym ujęciem tłumaczymy modelce, co teraz będziemy robić. Jaka poza, jakie ubranie ma ubrać, o jaki charakter ujęcia nam chodzi, jak ma się zachować, jaką ma mieć minę. Często dobrym rozwiązaniem jest pokazanie danej pozy, ułożenia ciała itd. Ważne jest, aby modelka wiedziała, o co chodzi.

Wyobraźmy sobie zwykłe ujęcie od pasa, ale w bardzo wydekoltowanej sukni balowej. Tłumaczymy modelce, że ma się trzymać dumnie i prosto niczym dama. Minę ma mieć pełną spokoju i pewności siebie. Spojrzenie w dal. Z ujęcia musi emanować siła i piękno. Nie może zmarszczyć brwi i uśmiechać się, tak aby było widać ząbki. Spokój i elegancja. Sukienka ta, buty te, biżuteria taka. Postaramy się zrobić najpierw kilka ujęć z daleka na jasnym tle, a potem coraz bliższe ujęcia na twarz, na koniec kilka fotek z nieco zmienionym oświetleniem.

Wszystko jasne! Nie ma cienia na domysły. Modelka wie, co ma robić – my też. Niby nie ma to znaczenia, ale gdy modelka na pierwszej swojej sesji ma włożyć bardzo zwiewną suknię, musi wiedzieć – po co? Musi także wiedzieć, co w niej dalej będzie miała robić!

Modelka się ubiera w osobnym pomieszczeniu lub w tym samym, a My wychodzimy! To też bardzo ważne, aby modelka czuła się dobrze. Robimy sobie (i modelce) np. kawkę, po której modelka jest gotowa, a my możemy fotografować. Dlaczego tak ważne są przygotowania? Wiemy, co chcemy uzyskać. Mamy modelkę, pozę i nad nimi pracujemy. Dopiero teraz jest czas na to, aby troszkę pokombinować. Nieco odwrócić głowę, może zmienić profil, spojrzenie, kąt fotografowania. Dopiero teraz możemy poprosić modelkę, aby stanęła nieco inaczej, może się uśmiechnęła. Raz spojrzała w obiektyw, raz nie itd. Pracujemy nad detalami. Kontrolujemy nawet ułożenia palców dłoni (jeśli te są widoczne). Czasami jeden malutki paluszek odsunięty za bardzo od innych potrafi zepsuć całe ujęcie. Podczas samej sesji lepiej jest z modelką rozmawiać. Najlepiej o rzeczach, które dobrze zna. Szkole, mieście, w którym mieszka, jak się czuje itd. Dobrym wypełnieniem jest też muzyka. Taka, którą lubi modelka lub neutralna. Nie starajmy się zaszokować modelki lub pokazać jej, jaki jest nasz gust muzyczny.

Następne ujęcie

Po wykonaniu serii zdjęć, najlepiej pokazać modelce wyniki, zmieniamy światło i obiektyw itd. Tłumaczymy następne ujęcie. Modelka ma chwilę na odpoczynek. Wychodzimy. Ona się przebiera. Następne ujęcie. Jeśli widzimy zmęczenie, musimy zrobić przerwę. Można chwilę pogadać. Pierwszej sesji nie przeciągamy! Chyba, że mamy super modelkę, która wszystko w lot pojęła, jest wyluzowana, wypoczęta i zdjęcia wychodzą tak, jak założyliśmy. Jeśli mamy kilka dobrych ujęć, to wystarczy. Ważne jest, aby pokazać modelce kadry, które są 100 procentowe. Warto wyrobić sobie chociaż jeden sposób fotografowania (ujęcie) i nastawy aparatu, aby uzyskiwać poprawny materiał na ekranie kamery. Modelka nie wie, co potraficie zdziałać w Photoshopie, a powinna być zadowolona. Czasami jest tak, że wy wiecie, jak będzie wyglądać kadr. Np. Chcecie czarno-białego ujęcia i wiecie, że to RAW, więc je sobie potem we właściwy sposób „obrobicie”, ale modelka może popatrzeć na Was dziwnie. Ma prawo nie mieć wyobraźni i wiedzy. Jest „materiałem” do waszych ujęć. W tym przypadku – wejdźcie np. w tryb czarno-biały, ustawcie filtracje (filtr czerwony lub pomarańczowy) i pokażcie jej jakieś ujęcie – prawie „na gotowo”. Modelka, która wie, że jej praca czemuś służy, bardzo będzie się starać. To naturalne i nie zapominajcie o tym.

Analiza

Po sesji spokojnie analizujemy materiał, obrabiamy i przygotowujemy pliki ze zdjęciami z sesji. Modelka powinna je mieć. Oczywiście ewentualnych knotów nie dajemy, ale większość tak. Czasem jest tak, że zdjęcie, które nas zadowala, nie pasuje modelce, a na innym ona się sobie podoba. Jeśli pierwsza sesja wyjdzie dobrze, na drugiej możemy przystąpić do bardziej skomplikowanych projektów. Większe zbliżenia, bardziej nienaturalne pozy, skomplikowana mimika, lżejsze pozowanie.

Pierwsza sesja jest dla modelki sprawdzianem. To my wiemy, że taka to a taka poza spowoduje, że jej kark ułoży się ładniej, a Ona może nie rozumieć, dlaczego na przykład musi się lekko pochylić w kierunku obiektywu. Dopiero po zobaczeniu gotowych fotografii zrozumie, że te dziwne pozy czemuś służyły. Wyszła pięknie. Wszystko jest w porządku.

Kolega & koleżanka

Tu mała dygresja dotycząca pierwszej sesji. Jeśli to sesja z zupełnie nieznaną dziewczyną – która może się obawiać – też w końcu nas nie zna, a wiele dziwnych i niepokojących rzeczy się słyszy. Prosimy, aby na sesję przyszła nie sama! Po prostu. Jest jednak pewien problem. W takim przypadku musimy jednak nie dopuścić, aby np. kolega czy koleżanka modelki, mieli z nią kontakt wzrokowy podczas robienia zdjęć! To bardzo ważne. Najlepiej, aby w ogóle siedzieli sobie spokojnie w innym pomieszczeniu, albo po przekonaniu się, że wszystko jest OK (np. po pierwszym ujęciu), poszli sobie na spacer! Dlaczego? Otóż to paradoks, ale modelka nie wie, jak dziwne pozy będzie przybierała i w jakich będzie ubraniach (poza przypadkami, gdzie ma mieć własne ubrania). To nie nas się będzie krępować, lecz właśnie osoby sobie znanej. Tak naprawdę liczy się efekt w postaci dobrego zdjęcia. Czy portret wykonamy leżąc, czy siedząc ma znaczenie dla nas, bo inaczej ułożą się włosy. Osoba postronna będzie się dziwić lub uśmiechać nad tym, co może nie podobać się samej modelce. Tak to już jest!

Druga sesja

Im bardziej się będziemy rozumieć, im bardziej modelka będzie przekonana, do tego co robi, tym efekty w postaci fotografii będą ciekawsze. Wzajemny szacunek i zrozumienie są najważniejsze. Mamy materiał z pierwszej sesji i widzimy, które elementy wychodzą dobrze, a nad którymi trzeba popracować lub odpuścić. Planując drugą sesję, staramy się nie popełniać tych samych błędów.

Jeśli modelka dobrze czuje się w zdjęciach dynamicznych, starajmy się takie zaplanować – ale ciut mocniejsze. Jeśli zbliżenia na jej twarz mają w sobie „to coś”, to kombinujmy dalej w tym kierunku. Nie wyszło nam coś z oświetleniem – popracujmy nad tym.

Sprzęt

Teraz kilka uwag sprzętowych. Kamera – oczywiście najlepiej taka, która posiada możliwość podglądu rzeczywistego obrazu w celowniku. Aparaty z celownikiem optycznym ulokowanym z boku, wymagają o wiele większej wyobraźni, a kompakty oferujące tylko podgląd na ekranie – to nie to. Potrzebujemy skoncentrowania na kadrze i „odcięcia się” od rzeczywistości. To daje wizjer. Ogniskowe obiektywu z przedziału 35 – 135 (ekwiwalent dla małego obrazka). Szerokokątny obiektyw jest potrzebny najmniej. Bardzo dobrym rozwiązaniem byłby standardowy (50 mm) obiektyw z możliwością wykonywania dużych zbliżeń i krótkie tele o dużym świetle np. 1.8 85 mm. A tak naprawdę jeden z tych obiektywów wystarczyłby z całą pewnością. Musi mieć jednak dobrą jakość, jeśli zdjęcia mają być super. Zoomy jednak wypadają słabiej, ale też mogą być. Ciemne zoomy – „kitowe” o świetle 4 – 5,6 też mogą być, ale wówczas starajmy się pracować na dłuższej ogniskowej i otwartej przysłonie. W przypadku zooma nie starajmy się ciągle zmieniać ogniskowej, tylko ustawcie pożądaną ogniskową, a potem wy zmieniajcie swe położenie. Lepiej dopracujecie kadr i unikniecie błędów w stylu „chciałem zbliżenie standardem, a wyszła mi mała głębia ostrości, bo użyłem dłuższej ogniskowej”. Bardzo ważny jest statyw. Obojętnie czy robimy fotografie w studio z oświetleniem błyskowym, czy w lokalizacji zewnętrznej przy świetle zastanym. Statyw jest ważny nie tylko ze względu na jakość fotografii. Jego użycie pozwala na odciążenie was samych, ale i porządkuje plan zdjęciowy. Ustawiacie statyw w konkretny sposób, tak jak zaplanowaliście i teraz pozostaje jedynie dopracowanie pozy modelki. Oświetlenie – jak to w cyfrze – musi być wystarczające! Jeżeli nie macie potężnej rozpiętości tonalnej, to odpuśćcie sobie na wstępie ujęcia w bardzo słabym świetle zastanym. Są one trudne nie tylko przez szum. Uroda kobiety, jej skóra, oczy, mają w jakiś sposób emanować blaskiem. Ograniczone oświetlenie w tym nie pomoże.

Światło musi być mocne (o dużej sile), ale zmiękczone. Pierwsze w życiu fotografie tego typu wykonywałem w ten sposób, że bardzo mocne fotograficzne żarówki – o mocy 500 W, wkręcałem w oprawy normalnego domowego oświetlenia i jedną silną 1000 W (halogen), stawiałem na statywie. Pomiędzy modelką, a światłami wieszałem…, białe prześcieradło, które wyglądało i działało jak softbox. Naprawdę się da i nie trzeba na to wielkich środków. Najlepsze są oczywiście duże softboxy i lampy błyskowe studyjne. Moc nie musi być duża – 250 Ws spokojnie wystarcza. Przy pierwszych zdjęciach tego typu, fotografujmy tylko z jedną lampą, aby dokładnie zapanować nad rozkładem cieni. Potem wprowadźmy drugą jako doświetlenie tła lub kontrę (światło tylne). Jedno źródło światła da nam obrazy plastyczne i bardziej zbliżone do naszego naturalnego odbioru rzeczywistości. Oczywiście poza sytuacjami, gdy to oświetlenie kreuje obraz. Jeszcze ;lepsze będą miękkie ledy, ale jedne z nich powinien mieć co najmniej moc 1000W, a wszystkie powinny mieć możliwość ograniczenia kierunku padania światła.

Rekwizyty

Kolejną kwestią jest zapewnienie sobie odpowiednich rekwizytów. Biżuteria, ciekawe stroje, bielizna, najrozmaitsze dodatki. Wszystko to wzbogaci naszą wizję, ale pod jednym warunkiem – musi być to rekwizyt przemyślany przed sesją – tłumaczący się w kadrze. Czasami będziemy zmuszeni poprosić o przyniesienie własnych ubrań przez modelkę. Co się sprawdza, a co nie? Otóż jeśli planujemy sesję czarno-białą – wszystkie kolory są dobre – bo tak naprawdę nie mają znaczenia, ale liczy się kształt ubrania na modelce i (lub) jego faktura. W fotografii czarno-białej znaczenie mają właśnie kształty i faktura. Wszelki dziergane ręcznie dodatki lub wdzianka o grubym splocie, wełniane lub koronkowe będą super. Suknie czy sukienki – proste, ale podkreślające sylwetkę. Obcisłe, aby nie zagubiły kształtu ciała modelki. Obuwie na wysokim obcasie – inaczej zupełnie układa się sylwetka, gdy modelka stoi. Bielizna taka, która nie rzuca się w czy swą fakturą, (chyba że, to ona ma stanowić podstawę kompozycji) – inaczej będziemy mieli trudne do zatuszowania faktury na ubraniu wierzchnim – a więc bielizna gładka, w kolorach pod ubranie. Jeśli mamy ubrania wierzchnie białe – biała, jeśli czarne – czarna. Unikamy wszelkich ekstrawagancji (często narzucanych przez stereotypowo myślących macho), w rodzaju siatkowe pończochy, kolorowa bielizna. To prymitywne, nie daje lekkości i tak naprawdę strasznie trudne do sfotografowania w interesujący sposób (poza zbliżeniami). Jeśli robimy kolor, to musi on być albo decydujący (barwy bardzo mocne, ale bez ich nadmiaru), nie możemy dopuścić, aby w kadrze pojawiły się czerwona suknia i np. niebieski szal…Należy uważać na kolor twarzy (puder podkład). Wrogiem w tym przypadku jest nadmierna opalenizna. Do fotografii tego typu najlepiej nadają się rzeczy, których nigdy nie włożyłoby się “na ulicę”. Postrzępione ramiączka starej sukienki wyjdą lepiej niż elegancka garsonka. Na koniec, jedna uwaga. Proście modelkę, aby nie przynosiła własnej biżuterii na sobie. Chyba że, do wyboru podczas zdjęć. Na początku trudno będzie wam myśleć o wszystkim i np. delikatne kolczyki w uszkach umkną waszej uwadze. Będziecie zmieniać kadry, stroje i pomysły, a wszystkie zdjęcia będą wyglądały jak z jednej sesji.

Pierwsze dwie sesje za nami – wystarczy. Jeśli chociaż jedno ujęcie będzie satysfakcjonować Was i modelkę, już jest ok. Da Wam to bodziec do pracy w tym kierunku. Pamiętajcie, aby wszystko dobrze wcześniej przemyśleć. Dziewczynie z dużym nosem nie planujcie profilu, ale zdjęcia od tyłu – powinny wyjść dobrze. Musicie pamiętać o pudrze i podkładzie, tak aby modelka się nie błyszczała (chociaż to stereotyp, ale błyszcząca skóra to wyzwanie zdecydowanie nie na pierwszą sesję). Róbcie przerwy i odpoczynki, ale cały czas musicie wiedzieć jakie ujęcie robicie, a jakie będzie następne. Używajcie pomiaru spot na skórę modelki (z korekcją +1 lub więcej) i zapomnijcie o matrycowym pomiarze lub automatyce. Tylko manualne naświetlenie da wam możliwość spokojnego szlifowania kadru.

Dwie sesje. Około 10 godzin pracy. Wiele fotografii dla modelki i dla was do wykorzystania w przyszłości. Powodzenia