Cambo Actus – Gwiazda dużego formatu

Format matrycy? Na przykład – 83,8 x 59,9 mm (około 4 x większy niż mały średni format GFX czy Hasselblad X1D). Rozdzielczość? Na przykład 408 megapikseli.… Do tego pokłony i przesuwy oraz opcja makro. Wszystko to ze współpracy z prawie każdym, uwzględniającym większy format obiektywem… Brzmi zachęcająco? Z pewnością! Jedyny mankament to to, że takie parametry uzyskamy przy fotografowaniu nieruchomych przedmiotów. Architektura, krajobraz, produkt, reklama, wnętrza, reprodukcje dzieł sztuki to naturalne pola eksploatacji dla tej kamery. W przypadku obiektów ruchomych mamy do dyspozycji możliwość stosowania różnej optyki oraz pracy z głębią ostrości poprzez pochyły standardów. Przedstawiam Wam z przyjemnością, konstrukcję, która na nowo otworzyła przede mną drzwi, które zamknąłem całe dekady temu. Drzwi do fotografii wielkoformatowej!

Moja przygoda z dużym formatem była krótka. Miałem możliwość naświetlenia kilkunastu diapozytywów 4×5 cala Sinarem (chyba p2). To nastawianie ostrości lupą na olbrzymiej matówce. To staranne mierzenie światła i przenoszenie parametrów na wspaniały obiektyw… Ehhh Ciche cyknięcie centralnej migawki. A potem oczekiwanie na wywołane diapozytywy i liczenie pieniędzy przy odbiorze skanów z bębnowego skanera… Efekt? Nie przypominający niczego co było wówczas łatwo dostępne. Tak mała głębia ostrości, że trójwymiarowość zdjęć wręcz uderzała.

Jakby to przedstawić? No wyobraźcie sobie portret, gdzie głowa wypełnia kadr. Ogniskowa 135 mm, światło f/2. Mała głębia, ostre tylko oczy. To możecie sobie wyobrazić. Teraz zmiana. Wyobraźcie sobie ogniskową 35 mm. Kadr obejmujący człowieka od połowy ud w górę. Szeroki i… Ostre tylko oczy. Trudne do uzyskania, prawda? No właśnie. Przyszło mi do głowy, że cokolwiek byśmy nie sfotografowali na kamerze wielkoformatowej, uzyskamy paranoiczną plastykę i świetne zdjęcie. Takie podejście prezentuje zresztą wielu twórców, którzy z chęcią wykorzystują ten efekt.

Teraz wyobraźcie sobie, że możecie sięgnąć po taką plastykę, fotografując w cyfrze? Bardziej świadomi już czują drżenie ekscytacji… Tak, tak. To niesamowite możliwości kreowania ciekawych obrazów, a jednak mnie zaciekawiło zgoła co innego. Możliwość uzyskania rewelacyjnych pod względem rozdzielczości plików. Mega płytka głębia ostrości jest do uzyskania w cyfrze. Wystarczy do takiego korpusu jak GFX podpiąć obiektyw Nokton 50 mm f/1,2 czy 75 mm f/1,5. Jednak co z rozdzielczością? Ta pozostaje na poziomie, jaki oferuje matryca… No, chyba że… No właśnie!

Chyba że, sięgniemy po dzieło inżynierów Cambo – kamerę Actus. Kamerę, która…

Nie wyprzedzajmy faktów

W kartonowym pudełku dostajecie gęstą piankę, w której ułożony jest korpus. Jest tu miejsce na imbusowe klucze i dodatkowe akcesoria. Jest także miech. Pianka jest tak pomyślana, że możecie ją w całości wyjąć z kartonu i ulokować w pancernym niezatapialnym kufrze np. Peli.

To świetne rozwiązanie. Tak zabezpieczony korpus, z idealnie wyciętymi otworami możemy bardzo sprawnie wyjąć. Tu pierwsze zaskoczenie.

Dostajemy zminiaturyzowaną wersję kamery wielkoformatowej. Na szynie umieszczone są dwa moduły. Przedni oferuje przesuw w trzech osiach i zablokowanie w dowolnym ustawieniu oraz możliwość montażu płytek z mocowaniami różnych obiektywów. Tylni oferuje możliwość przesuwu w osi pionowej i poziomej – również z blokadą i zamocowanie adaptera do wielu systemów kamer. Jak na zespół jedynie mechaniczny – Actus wykonany jest bardzo solidnie. Od pierwszej chwili nabieramy do niego zaufania. Przesuwy modułów zdają się od razu intuicyjne i tylko poziom naszej wiedzy pozwala ogarnąć, do czego może nam się Actus przydać. Ja doceniłem w pierwszej chwili możliwość przesuwu, pochyłów i obrotów – jeszcze nie do końca zdając sobie sprawę z potęgi tego urządzenia.

Pokrętła regulujące przesuw modułów działają z należytym oporem. Lekko i płynnie, ale bez luzów. Umieszczone są z prawej strony. Po lewej natomiast natrafiamy intuicyjnie na małe pokrętła blokujące ruch standardu w danym położeniu. Bardzo podobnie jak w kamerze wielkoformatowej. Skórzany mieszek jest krótki wszak ma on pracować w zakresie odległości przyjętych w świecie lustrzanek i bezlusterkowców. Moją uwagę zwrócił fakt, że mieszek zakończony metalowymi pierścieniami, pasującymi średnicą do płytek z obiektywem i tylnej mocującej kamerę nie ma żadnego mocowania… Żadnego bagnetu, śrub… Nic. Jeszcze nie pojmowałem, jak bardzo dogłębnie przemyślana jest budowa Actusa. Dziesięciolecia doświadczeń firmy Cambo w opracowywaniu aparatów wielkoformatowych tu zostały skoncentrowane jakby w pigułce.

Ten solidny moduł (nijak nie da się tego nazwać korpusem) wraz z przednią płytką, tylnym mocowaniem korpusu i miechem waży 1150 gram., przedni panel możemy regulować w zakresie 19 stopni (+10 i -9). Tylni moduł możemy przesunąć w pionie o 27 mm, w poziomie zaś o 40 mm.

Przednie płytki z mocowaniami:

Cambo Actar – dedykowane do tej konstrukcji obiektywy Cambo

Copal 0 I 1- obiektywy wielkoformatowe

Hasselblad C

M39 – gwint Leica i obiektywy powiększalnikowe

Mamiya 645

Mamiya RZ/RB

Pentax 645

Canon EOS

Nikon F

Leica R

Bardzo duże słowa uznania należą się za system mocowania przedniego i tylnego bagnetu, który osadzamy w korpusie Actusa za pomocą solidnych bolców, a następnie dokręcamy śrubą lub zaciskamy specjalną zasuwą. Taki sposób mocowania w sposób bardzo trwały łączy wszystko w jedną całość. Dodać należy, że w tylnym członie, tym który posiada mocowanie bagnetowe dla korpusu mamy możliwość dokonania obrotu do położenia poziomego i pionowego. Ważne jest, że pomimo tego, że to konstrukcja z tyłem GFX model GFX 100 można używać tylko w poziomie. Do ujęć w pionie i poziomie musimy posiadać specjalny tylny element z bardziej wystającym bagnetem, aby nie przeszkadzał w obrocie uchwyt do zdjęć pionowych – dedykowany do modelu GFX 100.

Nie sposób niezauważyć, że jeśli przedni element ma kilka możliwości mocowań obiektywowych, to tylny standard jest produkowany z mocowaniami pod wiele rodzajów kamer. Mamy do wyboru tylne człony z mocowaniem pod:

Cyfrowe ścianki Mamiya Leaf i Phase One oraz korpusy Hasselblad X1, Fujifilm X, Sony E, Pentax K, Fujifilm GFX, Panasonic, Olympus, Contax czy Leica, M4/3.

To wszystko sprawia, że system możemy uruchomić naprawdę szybko. Myślę, że czas przygotowania do zdjęcia nie przekracza 30 s (wyłączając już nastawianie ostrości czy zabawę pokłonami). Wyciągamy główny element – ławę optyczną z zamocowanym tyłem. Umieszczamy na głowicy z mocowaniem Arca Swiss – ponieważ cały spód jest z takim mocowaniem kompatybilny. Profil Arca Swiss na całej długości umożliwia wyważenie całego zestawu tak, aby nadmiernie nie obciążał głowicy. Zakładamy przedni element i obiektyw do niego. Następnie pomiędzy dwa człony wkładamy mieszek, który magnetycznie mocuje się w ułamku sekundy i to od razu w odpowiednim położeniu. Wystarczy teraz na tylny bagnet zamocować korpus naszej kamery i gotowe! Można fotografować.

Napisałem powyżej – „Zakładamy przedni element i obiektyw do niego”… No właśnie! Tu tkwi jedna z największych zalet tego systemu. Możemy użyć dowolnego mocowania. Każde ma odpowiednio wycentrowane położenie w zależności od średnicy bagnetu czy gwintu. Jakiego użyjemy obiektywu, zależy poniekąd od zastosowań naszego Cambo Actusa. Ja podzieliłbym wstępnie te możliwości na kilka grup, które po omówieniu pozwolą Wam sobie wyobrazić ogrom możliwości tego systemu.

Po pierwsze mocowania obiektywowe przeznaczone dla obiektywów średnioformatowych systemu Mamiya 645 (te ze względu na wielkość i cenę oraz jakość polecam najbardziej). Pokrywają bez problemu pole obrazowe dla Małego Średniego Formatu (GFX) i w zupełności z nawiązką pole obrazowe matrycy FF. Są tanie, bardzo dobre jakościowo, a ich zakup nie nadwyręża budżetu. Jeszcze nie spotkałem się z obiektywem do Mamiya 645, który miałby jakieś luzy mechaniczne, pomimo wieloletniego używania.

Oczywiście, zamiast systemu Mamiya 645 możemy użyć obiektywów o jeszcze większym polu obrazowym, gdzie nie zauważycie nawet śladu winietowania. Tak zadziałają szkła systemu Mamiya RB/RZ. Jest możliwość stosowania szkieł Pentaxa 645 i Hasselblada V. Tak duża dowolność i większy format obsługiwany przez te szkła – świetnie się spisze w każdym rodzaju fotografii od architektury przez wnętrza, portret, krajobraz czy makro.

Makro? Do tego zastosowania polecałbym jednak inne rozwiązanie. Zakup przedniego modułu z mocowaniem m39 (gwint Leica), który stosowany jest powszechnie w obiektywach powiększalnikowych. Obiektywy te przystosowane do reprodukcji mikrodetali w małym zakresie odległości dają niesamowitą jakość w zdjęciach makro. Są to obiektywy tanie! EL Nikkory o ogniskowej 80 czy 105 mm są przykładem szkieł o cenach nieprzekraczających 100 euro. Dla pragnących większej pewności mamy produkty takich firm jak Schneider Kreuznach (Componon-S 80, APO Componon 80 mm itp.) lub Rodenstock – Rodagon czy APO Rodagon 80 mm, Rodagon WA 75 mm itp. To właśnie te obiektywy wprawią Was w osłupienie. Cena do 1000 zł a jakość tak fenomenalna, że mogę spokojnie ręczyć za szokujący efekt. Wykorzystanie takich obiektywów w makro czy fotografii produktowej to moje ulubione rozwiązanie od lat. Po ciemni zostały mi takie szkła i używam ich z pasją do tego typu zdjęć. Jeżeli interesują nas większe zbliżenia mamy możliwość zakupu dłuższej szyny głównej i dłuższego miecha, które pozwolą na efektywną pracę na najmniejszych odległościach obrazowych. Actus staje się bestią makro.

Obiektywy wielkoformatowe to kolejne zupełnie szokujące możliwości. Mamy tu konstrukcje wszelkiej maści. Płytka obejmuje mocowania migawek 0 i 1 (wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi). Wystarczy zaopatrzyć się w dowolny produkt z tej grupy. Takie nazwy jak Rodagon, Rogonar, Sinaron, Sironar, APO Sinaron, Digaron, ale i Fujinon i inne, aby za obecnie również niewielkie pieniądze stworzyć system umożliwiający pracę bez winiety z dowolnymi przesuwami i pokłonami.

Podobnie w całym zakresie pracować będą dedykowane obiektywy Actar. Mamy tu do wyboru kilka egzemplarzy w zakresie od 24 do 105 mm. Obiektywy te to wysokiej jakości konstrukcje często przebudowane z takich klasyków jak Zeiss Distagon 35 mm do systemu Contax 645! Nie mają one skali ostrości, ponieważ ostrzy się poprzez przesuw całego modułu. Konstruowane są pod pracę z pełnym kryciem ekstremalnych przesuwów dla matryc FF.

Proszę jednak pamiętać, że jeśli tylko nie robimy reprodukcji dzieła sztuki i minimalna winieta po brzegach nam nie przeszkadza, to zarówno Actary, jak i inne szkła średnioformatowe, pokryją pełne przesuwy dla średniego formatu. Oczywiście szkła pod średni format tworzone (Hasselblad, Mamiya itp.) lub wielkoformatowe kryć będą pełny zakres przesuwu nawet dla matrycy GFX czy XD1.

To wszystko sprawia, że obojętnie jaki korpus i system posiadasz, możesz wyposażyć się w zestaw, który pozwoli Ci zapanować mad głębią ostrości w fotografii makro czy produktowej, wejść z przytupem w świat pozbawionej perspektywicznych zwężeń fotografii architektury czy też ekstremalnie autorskiego portretu. Już sam zamysł precyzyjnego zapanowania nad perspektywą i przesuwami matrycy w połączeniu z już posiadanym korpusem budzi zachwyt. Zakup Actusa jest zakupem ponad platformowym. Obojętnie z jakiego systemu korzystacie. Obojętnie na jaki system przejdziecie – Cambo może z Wami zostać. Wystarczy wymienić tylne mocowanie bagnetu. Co więcej – obojętnie w jakie obiektywy zainwestowaliście – one obsłużą każdy system, który posiadacie lub będziecie posiadać w przyszłości. 

Co daje nam w praktyce użycie takiej pre kamery jak Actus? Niewyobrażalnie dużo możliwości – jednak przypuszczam, że po eksploracji tych podstawowych kusić Was będzie eksperymentowanie z medium fotograficznym w zakresie, którego nie jesteśmy sobie jeszcze wyobrazić. Na to potrzeba czasu. To eksperymentowanie jest niejako wpisane w DNA takich kamer, które pozwalają na stosowanie różnych obiektywów, pokłonów czy rozpiętości miecha.

 

Używanie dowolnej optyki w tym konstrukcji o unikalnych możliwościach czy niespotykanym obrazowaniu.

Często optyki bardzo taniej a ultraprofesjonalnej. Taniej, bo pochodzącej z czasów fotografii analogowej i to z systemów bardzo dobrych. Wspomnieć wypada uniwersalność szkieł Mamiya 645/RB/RZ czy Hasselblad. Jak zauważył mój kumpel – „przecież przez adaptery-przejściówki można ich używać z każdym prawie korpusem bezlusterkowym i jest fenomenalnie”. Takie szkła do średniego czy nazwijmy to dużego średniego formatu (6×7 czy 6×9) są w stanie pracować na korpusach z matrycami formatu GFX, czy FF tylko środkiem pola obrazowego i pozwalają uzyskać wyśrubowaną jakość. Raz zakupiony obiektyw służyć będzie Wam, nawet jeśli zmienicie system. Tyle że w przypadku Actusa możecie używać pokłonów, obrotów no i przesuwów matrycy! A tego zwykłe przejściówki już nie umożliwiają.

Zwłaszcza zaś obiektywy wielkoformatowe umożliwiają nieograniczone eksperymentowanie w bardzo szerokim zakresie, co w przypadku większości rodzajów fotografii będzie nieocenione. Drogie onegdaj konstrukcje możemy obecnie zakupić za ułamek ceny wyjściowej – to wielka okazja. Podobnie ma się rzecz z obiektywami powiększalnikowymi. Nie ma nic lepszego do produktów czy makro – pisałem o tym powyżej, ale wspominam raz jeszcze, ponieważ każdy powinien tego spróbować. Obiektyw powiększalnikowy oferuje często lepszą jakość obrazu makro niż najlepsza dedykowana do makro konstrukcja!

Pokłony i obroty przedniego standardu.

To oczywiste – ale muszę o tym wspomnieć. Wszelka zabawa z perspektywą i głębią ostrości staje się możliwa. Weźmy taką hipotetyczną sytuację. Chcecie sfotografować ścianę budynku z boku w taki sposób, aby cała była ostra. Przymykacie przysłonę na max i nic. Jeszcze jakieś fragmenty są nieostre. Dokonujecie obrotu w osi pionowej przedniego standardu i … gotowe. Wysokie budynki? Nie chcecie, aby się zwężały ku górze? Nie ma problemu. Zadarcie w górę przedniego standardu połączone z przesunięciem matrycy i macie to, co chcieliście uzyskać. Fotografia produktowa? No na przykład talerz z jedzeniem. Chcecie pokazać go nie z góry, lecz pod kątem. Ostrość obejmuje tylko najbliższe fragmenty kompozycji. Pokłon przedniego elementu załatwia wszystko, rozszerzając zakres głębi ostrości. Można by tak bez końca.

Przesuwy matrycy.

Kto tego nie spróbował, ten nie wie, co traci! Przecież przesunięcie matrycy o połowę w bok (mam tu na myśli format GFX) w jedną i w drugą stronę tworzy matrycę o rozmiarach dłuższego boku – prawie 84 mm. To nie to samo co obrót na głowicy podczas panoramowania, który wymaga dużej postprodukcji. To po prostu przesuniecie matrycy i zwiększenie ilości pikseli. Jasne, że dotyczy to głównie obrazów nieruchomych… Aczkolwiek – co pokażę w następnej części tego artykułu – nie tylko. Idźmy dalej. Wykonanie kilku ekspozycji, czyli pół matrycy w dół, pół matrycy w górę pół matrycy w bok i pół w drugi bok + cztery ekspozycje narożników – pozwoli nam na uzyskanie obrazu zarejestrowanego matrycą o rozmiarach 84 mm na 60 mm. Mam kontynuować? Proszę bardzo. Panorama w poziomie z ustawioną matrycą w pionie. Format w przypadku GFX to 44 mm wysokości na 84 mm szerokości. Pole widzenia takich przesuwów znacznie przekracza to, co dany obiektyw generuje, podczas sztywnego zamocowania. Oczywiście nic nie ogranicza Was z dodaniem np. Pokłonu przedniego elementu, acz tu już musimy uwzględnić pole krycia obiektywu.

Podsumowując, zaznaczę wstępny wniosek. Cambo Actus mnie totalnie zadziwił i każda spędzona z nim chwila pozwalała na zgłębianie coraz ciekawszych aspektów obrazowania, które dla nas – posiadaczy sztywnych korpusów i systemowych szkieł są nieosiągalne. Solidna budowa mechaniczna sprawia, że to system kupowany „na zawsze”. W czasach rosnących oczekiwań klientów taki system pozwala osiągać niebywałe rezultaty. Niemożliwe do osiągnięcia w inny sposób. 

Opis systemu Cambo Actus był łatwym zadaniem, ale opisanie jego możliwości… Tu jest trudniej. Przyznam, że ów cud inżynierii wprawił mnie w stan głębokiego upojenia techniką fotograficzną. Stał się dla mnie kluczem do drzwi, które prowadzą do Prawdziwej Fotografii. Nie wiem jak mam opisać moje wrażenia. Każde ze zdań, które przychodzi mi do głowy, nawet te najbardziej pompatyczne i nadmuchane i tak nie odzwierciedlają mocy, jaka tkwi w tym urządzeniu. Każdy dzień, każde zaprzęgnięcie Actusa do pracy, wywoływało u mnie falę sprzecznych emocji i co najgorsze pokazywało mi, jak niewiele wiem o prawach fizyki rządzących powstawaniem obrazu.

Taaak… W świecie normalnej fotografii te prawa są zamrożone przez sztywne tubusy obiektywów i scentrowanych soczewek. Owszem jedyne co zdaje się wymykać to sferyczna głębia ostrości, która bynajmniej nie zawsze chce być równoległą do matrycy płaszczyzną o pewnej grubości. W Cambo Actus także startujemy z takich założeń, acz mamy możliwość zastosowania dowolnej optyki i dowolnego (niemal) korpusu. Jeśli już zmontujemy zestaw… Sięgamy do pokręteł pokłonów, przesuwów, obrotów i…Oooo taaaak!!!!! Nagle na ekranie naszego cyfrowego korpusu świat zdaje się żyć własnym życiem. Dodam, że jest to życie, którego nie jesteśmy w stanie poznać w ciągu tygodnia czy dwóch.

Nie przesadzam ze stwierdzeniem, że każde użycie Actusa pozwala poznać takie metody obrazowania, że w naszej, jak się okazało, zastanej, zgnuśniałej i prymitywnej fotograficznej ostatecznie dwuwymiarowej przestrzeni rysują się zupełnie nieoczekiwane możliwości. To jest tak mocne wrażenie, że po dwóch, trzech tygodniach obcowania z Actusem – ostatecznie zrezygnowałem z testowania. Zacząłem etap odkładania środków w celu zakupienia Actusa w wersji GFX. Przestałem się silić na szukanie obiektów, które pokażą Wam ogrom możliwości. Myślę, że można by złożyć 365 stronicowy album i napisać 1000 stronicowe dzieło o fotografowaniu Actusem, a i tak nie dałoby to wyobrażenia tego, do czego można by go wykorzystać.

Ogólnie, w uproszczeniu możemy przyjąć, że dzięki pokłonom i przesuwom konstrukcji, która umożliwia podpinanie dowolnej optyki i dowolnego co ma wielkie znaczenie, cyfrowego korpusu, możemy uzyskać kilka wstępnych możliwości obrazowania. Te zaś po ich poznaniu, doprowadzą do wykreowania w Waszych głowach, następnych projektów jeszcze bardziej zgłębiających możliwości Actusa. Z Actusem w torbie czy walizce i tuzinem obiektywów moglibyście być zesłani na bezludną wyspę i po roku nadal nie zauważylibyście, że upłynął czas. Cambo stworzyło machinę do gubienia czasu. Każde osadzenie szyny Actusa na statywie zaczynało u mnie proces powstawania zdjęcia, a właściwie zaczynało niekończący się festiwal możliwości i spektakularnych efektów. Dlatego właśnie muszę Actusa kupić! Testowanie tego sprzętu nie pozwala na zaangażowanie go do prawdziwej pracy. Należy się go nauczyć. Nauczyć jednak nie tak jak obsługi kamery. To będzie proste. Nauczyć się tego, jakie światy obrazowania można będzie nim eksplorować.

U mnie wyglądało to tak.

Najpierw korekta perspektywy. Potem odkrycie większego pola obrazowania w postaci przesuwu korpusu z matrycą. Potem wynikające z tego możliwości zwiększania rozdzielczości i budowania gigantycznych plików o mega jakości. Potem makro z nieprawdopodobną szczegółowością i bez ograniczeń powiększenia. Potem makro z pokłonem i przesuwem. Następnie praca z głębią ostrości. I tu już się poddałem. Serio. Dotarłem do momentu, w którym okazało się, że wszystko… WSZYSTKO jest możliwe i tak naprawdę zależy tylko od moich umiejętności, a więc i od poznania Actusa. To właśnie był moment, kiedy zapadła decyzja o kupnie. Dopiero wówczas – jeszcze mgliście, zaczęły mi jawić się możliwości wykorzystania Actusa w twórczej pracy.

Każdy z Was może sobie wyobrazić korekcję perspektywy. Wysokie wieżowce, których ściany są równoległe itd. Każdy może wyobrazić sobie makro z korekcją perspektywy i głębią ostrości ogarniającą całe pole obrazowe – do czego zdecydowanie nie jesteśmy w stanie przywyknąć. Jednak ułożenie głębi ostrości jako linii biegnącej przez kadr w dowolnym kierunku np. ukośnie? Nawet jeżeli uważacie, że potraficie to sobie wyobrazić, to jednak uwierzcie mi, że nie potraficie. Ja byłem zadziwiony tym efektem. Jego ograniczone wersje zna ten, kto używał obiektywów TS-E i pochodnych, ale to, co potrafi Cambo Actus, daleko wykracza poza nasze pojmowanie zasad optyki i fotografii. Oczywiście tylko wówczas gdy zapniemy z przodu wielkoformatowy obiektyw, kryjący dowolny przesuw i pokłon. W tych pięknych czasach takie obiektywy kosztują nawet już 1000 zł, a dają nieprawdopodobne możliwości. W praktyce wygląda to tak – podpinamy korpus FF i np. obiektyw systemu Mamiya 645 kupiony za 650 zł. Pole obrazowe duże – możecie działać. Zapinacie średnioformatowego GFX-a i taki sam obiektyw albo obiektyw wielkoformatowy, albo nawet obiektyw powiększalnikowy i działacie. Wydatek na same przejściówki jest już niewielki – mając Actusa, możecie myśleć perspektywicznie, powoli z umiarem. Poznawać go i doposażać. Zakupienie przedłużonego miecha makro pozwala z odpowiednim obiektywem osiągać niebotyczne powiększenia, ale co ważniejsze możecie pokusić się jeszcze o korektę perspektywy i rozkład głębi ostrości.

Przez czas testowania Cambo Actusa poznałem jego moc w 5%. Może 10%, ale to już maks. Nie żartuję. Wszędzie tam, gdzie chcemy sięgać po prawdziwie profesjonalne efekty, Actus może okazać się nieoceniony. Postęp, który dokonywał się w ciągu ostatnich lat, zmierzał do miniaturyzacji korpusów i maksymalizacji matryc. Konstrukcie kamer miechowych, wielkoformatowych, które były absolutnym topem, w czasach fotografii analogowej zdawały się nie mieć sensu. Tak dużych matryc po prostu nie ma (jeszcze). Jednak wprowadzenie kamery z pochyłami, która może obsłużyć i matrycę M4/3 i APS-C i FF i Mały Średni Format i pełną średnioformatową z Phase One czy Hasselblad to już ewolucja w stronę nieprawdopodobnych obrazowań.

Nasuwa mi się na koniec pewna refleksja. Otóż Cambo Actus to tylko substytut kamery wielkoformatowej gdzie na ogół mamy jeszcze możliwość pochyłu i dowolnych obrotów tylnego członu. Hmmm. Rozumiecie?! Zdałem sobie sprawę, ze z odpowiednio dobranym szkłem Cambo Actus pokazał lśniące i ostre pazury. Co można by osiągnąć z prawdziwym Cambo, Linhofem, Sinarem i średnioformatową ścianką cyfrową? Co można by stworzyć, gdybyśmy zapięli do takiego aparatu obiektyw taki jak na przykład SCHNEIDER-KREUZNACH Fine Art XXL 550/11 Copal 3, który kryje pole obrazowe o średnicy 90 cm!

Teraz przeanalizujmy moje niezdarne próby pokazania możliwości Actusa.

Sytuacja 1 – Reprodukcja dzieła sztuki. Tu postarałem się o pokazanie całego obrazu w sytuacji, gdy nie można za bardzo zdjąć go ze ściany. Wyrównanie perspektywy to pierwsza sprawa. Druga to ujęcia makro fragmentów obrazu. Obiektyw Mamiya 80 mm f/4 Macro i korpus Fujifilm GFX 50R.

Sytuacja 2 – Martwa natura, produkt. Typowy motyw. Zdjęcie nr 1 i 2 przedstawiają odpowiednio scenę sfotografowaną obiektywem Schneider-Kreuznach Digitar 90 mm f/4,5 przy przysłonie f/5,6 i sztywnym korpusie, czyli z ustawieniami na „zero” Cambo Actusa. To samo uzyskalibyśmy, fotografując aparatem Fujifilm GFX 50R. Aby zwiększyć głębię, trzeba by przymknąć przysłonę i oddalić się dla ujęcia w kadr całej sceny. Efekt widoczny w postaci małej głębi ostrości. Ostrzyłem na napis Voigtlander obiektywu Nokton 21 mm f/1,4. To nie zdjęcie zrobione z fleszem studyjnym, tylko w ciemnym wnętrzu przy świetle zastanym.

No i teraz uruchomienie korpusu Actusa poprzez wykonanie 9 zdjęć z przesuwami. Środkowy kadr ten sam a kolejne to przesunięcie matryce w lewo w prawo następnie seria trzech zdjęć z przesunięciem górnym i seria trzech z przesunięciem dolnym. Matryca GFX 50R ułożona w poziomie. Dodatkowo pokusiłem się o zmianę nachylenia płaszczyzny głębi ostrości tak, aby zwiększyć głębię ostrości. Zamiast pliku tego, co powyżej – czyli standardu z 50 mega pikselowej matrycy GFX 50R otrzymałem obraz o rozmiarach 14937×6464 piksele, czyli 96 mega pikseli, ale ze znacznie większym polem obrazowym o zupełnie inną głębią ostrości. Dodam, że to tylko pliki jpg z aparatu.

Sytuacja 3. Widoczek tylko z przesunięciem matrycy. Obiektyw Schneider-Kreuznach Digitar 90 mm f/4,5 przy przysłonie f/8. Kilka słów wyjaśnienia. To zwykły młody las. Zupełnie niewart sfotografowania. Mała leśna przecinka. Średnica pni drzew na pierwszym planie to około 15 cm. Na powiększeniach widać poruszenia spowodowane wiatrem. Jednak powiększanie tego widoczku pozwala liczyć szpilki na gałązkach drzew oddalonych o kilkanaście metrów. To zwykłe, ziarniste jpg z aparatu zmontowane z 9 ekspozycji po przesunięciu matrycy GFX 50R. To przykład fotografowania z większej odległości. Co byłoby, gdybyśmy użyli tylnej ścianki średniego formatu Phase One lub korpusu GFX 100.

Sytuacja 4. Odległość 3 metry. Detal. Widać poruszenia wywołane wiatrem. Obiektyw Mamiya Sekor 80 mm f/4 macro. Przysłona f/5,6. Korpus GFX 50R – przesunięcie w poziomie – 3 ujęcia zmontowane automatycznie (jak i poprzednie) w programie Affinity Photo. Pliki jpg.

Sytuacja 5. Makro w kompozycji „Corona Wirus” 😉 Tak, naprawdę pierścionek. Piszę o tym, aby uzmysłowić sobie szacunkową wielkość obiektu. Obiektyw powiększalnikowy Rodagon 60 mm f/4 i zastosowanie długiego miecha z minimalnym pokłonem dla lepszej kontroli głębi ostrości. Kompozycja z trzech ujęć, ale liczy się tylko ten główny pierścień.

Na koniec deser. Ustawiłem aparat na podwyższeniu, aby sprawdzić co jeśli zechcę pobawić się głębią ostrości z przesuwem osi i pokłonami. Przysłona w pełni otwarta. Obiektyw Schneider-Kreuznach Digitar 90 mm f/4,5. Odjechałem. Zwątpiłem i ostatecznie zadecydowałem o kupnie, ponieważ takie oniryczno-efemeryczne efekty wprzęgnięte do zastosowań profesjonalnych zapewnią mi otrzymywanie unikalnych kadrów.